piątek, 1 marca 2013

Od Calusa

Byłem oszołomiony. Nie wiedziałem co powiedzieć. Ona była taka piękna.... Zemdlałem!
Obudziłem się w tym samym miejscu: na trawie, w lesie. Pierwsze co mi się przypomniało to Hekate. Pobiegłem poszukać sobie groty. Kiedy już znalazłem odpowiednią i niedaleko mojego najlepszego przyjaciela zasnąłem tam.
Rano poszedłem na polowanie. Zakradłem się na jelenia i...skoczyłem był za silny: strącił mnie i odbiegł.
"No cóż, nieudane łowy też muszą być." - pomyślałem podnosząc się i patrząc za odbiegającym jeleniem. Postanowiłem poszukać jakiejś mniejszej i łatwiej zdobyczy. Wreszcie znalazłem norę lisów. Postanowiłem zapolować moją własną i sprawdzoną taktyką. Usiadłem nad wylotem i czekałem znieruchomiały. Po jakimś czasie z nory wyszła liścia. Rozejrzałam się na lewo, na prawo, prosto...ALE NIE DO GÓRY! Wtedy skoczyłem na nią i schrupałem na miejscu. Potem rozkopałem jeszcze norę i zagryzłam młode. Kiedy się obruciłem zobaczyłem stojącą tam Hekate. W zawstydzonym uśmiechu obnażyłem swoje poplamione krwią kły.
 
<Hekate? >