piątek, 15 marca 2013

Od Lufi

Było dość wczesne rano. Postanowiłam wybrać się na długi spacer poza granice watahy. Upolowałam sobie śniadanie i ruszyłam w drogę oglądając po drodze jak różne rzeczy rozmarzają. Myślałam o tym że jest tyle już par, a mnie nikt jakoś nie chce. I o tym jak dużo jest szczeniaków i że to właśnie między innymi ja uczę je żeby wyrosły na dobre, silne i mądre wilki. To poprawiło mi humor. Byłam już poza granicami watahy. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Brzmiało to jak przestraszone szczeniaki. Nie mogłam pozwolić żeby ktokolwiek straszył szczeniaki! Zrobiłam się niewidzialna i szybko pobiegłam w stronę odgłosów. Po chwili zobaczyłam jakiegoś czarnego wilka, który stał i warczał na trzy małe szczeniaki wciśnięte w skałę. Nie miały żadnej drogi ucieczki, a wilk wyglądał jakby chciał je zabić, albo co najmniej gdzieś zabrać gryząc przy okazji. Rzuciłam się na wilka i zaczęłam go z całej siły gryźć. Po chwili zdezorientowany zniknął. Uwidzialniłam się i popatrzyłam na sparaliżowane ze strachu szczeniaki.
- Mnie nie musicie się bać. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich, żeby przestały się bać. Szczeniaki jeszcze chwilę siedziały bez ruchu, a potem nagle podbiegły nadal trochę przerażone do moich łap i przytuliły się do mnie. Widać było że brakuje im czyjejś miłości
- Jak się nazywacie? - zapytałam trochę zdziwiona całą sytuacją
- Ja jestem Flija, a to Firo i Rawo – powiedziała mała samiczka ze skrzydłami i wskazała na biało – brązowego szczeniaka i ciemniejszego brązowego szczeniaka
- A ja jestem Lufi – przedstawiłam się – Gdzie jest wasza rodzina i wataha? - zapytałam z niepokojem, a szczeniakom zaczęły łzy napływać do oczu
- Z-zginęli – odpowiedział Firo. A mi zrobiło się ich strasznie żal ( wcześniej mi też ich było żal ale nie aż tak bardzo, bardzo )
- Zabiorę was do mojej jaskini – oznajmiłam, a szczeniaki jeszcze raz się do mnie przytuliły. „ Tylko jak ja zabiorę trzy naraz w pysk? „ - pomyślałam
- Zaraz wrócę – powiedziałam. Szczeniaki wyraźnie się przestraszyły że zostawię je same
- Tu tylko przy krzakach, będziecie mnie widzieć – uspokoiłam je szybko. Wymyśliłam że znajdę jakieś duże liście i położę szczeniaki na nich a ich końce wezmę w pysk. Po pewnym czasie poszukiwać znalazłam odpowiednio duże liście
- Połóżcie się tutaj – pokazałam szczeniakom gdzie, a one posłusznie się położyły. Wzięłam końce liście w pysk i w ten sposób udało mi się nieść trzy szczeniaki naraz. Po kilku minutach szczeniaki zasnęły. Musiały byś bardzo zmęczone. Po Dłuższym czasie wreszcie dotarliśmy do mojej jaskini. Położyłam szczeniaki na moim legowisku i przyjrzałam im się dokładnie. Były poranione i brudne. Po śmierci rodziców musiało być im bardzo trudno. Obmyłam je i opatrzyłam, nawet się nie obudziły. Spały słodko przytulone do siebie. „ I co ja teraz z wami zrobię? „ - pomyślałam