Byłem miłe zaskoczony kiedy przyszedłem do jaskini i zobaczyłem, że
siedzi tam z nimi 6 małych szczeniaków. Teraz Hekate siedziała pod
ścianą i głaskała wszystkie po kolei maluchy.
- Jestem taki szczęśliwy! I dumny! Że mam dzieci! - wykrzyknął Claus
przestawiając małą rudą samiczkę idącą w głąb groty w drugą stronę.
Potem rozpoczęło się nadawanie imion.
Wszystkich już nazwali tylko został jeden czarny szczeniak. Podszedł do
mnie i ugryzł mnie lekko w łapę swoimi miniaturowymi kiełkami.
- Mogę mu nadać imię? - spytałem.
- Chyba tak. - powiedział Claus.
- To może...Savoy.
- Wiesz też nad tym myślałem.
- To dobrze, że się zgadzamy.
- Łobuzie, nie gryźć wujka. - powiedziała Hekete i przytuliła malucha.