Dzisiaj
Flija poszła ze mną na polowanie. Wracałyśmy każda z króliczkiem w
pysku gdy nagle krzaki się poruszyły i wyskoczył z nich biało - niebieski
wilk a za nim czerwono - czarny o wiele większy. Ugryzłam wilka w szyje a
on nagle przestał się ruszać - umarł. Flija podbiegła do lezącej obok
samiczki. Był to szczeniak ale już bardzo duży - prawie dorosły.
- Co się stało - zapytałam szczeniaka. - Nie ww...wiem... - zająkała się patrząc ze strachem w oczach na martwego wilka. - Spokojnie... - powiedziała do samiczki. - A..tty kim jesteś? - zapytała mnie. - Ja jestem Afenne a to jest Flija - odpowiedziałam. - Co to za wataha? - zapytała. - To wataha Błękitnego Nieba - wyjaśniłam - ja jestem tu uzdrowicielką. - Aha... - Może chcesz tu zostać? Mamy dużo wojowników więc nic ci się nie stanie. - Było by miło.. - powiedziała. - Jak się nazywasz? - zapytała ją Flija. - Shan. - odpowiedziała już dość pewna siebie. - To chodźmy - przerwałam im - musimy powiedzieć komuś ze chcesz dołączyć do watahy. - A komu? - zapytała mnie Shan. - Najlepiej Bejli ale pewnie jest zajęta więc pójdziemy do Zeusa. - Aha... I poszliśmy. Dalej nikt nic nie mówił. Gdy doszliśmy do jaskini Alf okazało się że jest tam Bejla wiec zwróciłam się do niej: - Witaj Bejlo. - Oh, to ty Afenne. Co się stało? - Ostatni coraz więcej szczeniaków znajduje się na terenie naszej watahy i ścigają je inne wilki - zaczęłam - no i Shan jest właśnie takim szczeniakiem. - powiedziałam a Shan się zbliżyła. - Witaj Shan - powiedziała Bejla - możesz zostać tutaj. Znowu się odezwałam: - Myślałam ze można by wysłać jakiegoś szpiega żeby to rozwiązał. - \to dobry pomysł, zajmę się tym. - Uff..To dobrze. Bejlo, Shan zamieszka ze mną i z Fliją, dobrze? - Jasne! Potem pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy do mojej jaskini. |
|