poniedziałek, 25 marca 2013

Od Oroza


Wieczorem jak co dziennie wyszedłem z Rico i Gabrielem na spacer. Rico biegał cały czas, natomiast Gabriel szedł koło mnie.
- Gabriel! - zaczął krzyczeć Rico
- Rico, daj spokój bratu - powiedziałem
- Dobrze! - rzekł i krzyczał tak:
- Kwiat, kamień, drzewo!
Uśmiechnąłem się i poszliśmy dalej, nagle Rico zniknął.
- Rico, gdzie jesteś?!! - zacząłem krzyczeć z nie pokojem.
- Bracie!! - krzyczał Rico
Nagle spod liści wyskoczył pomazany błotem Rico. Skoczył na Gabriela i razem wlecieli do kałuży błota.
- Mama nie będzie zadowolona - rzekłem z uśmiechem - Wracajmy!
W drodze powrotnej Rico był nadal pobudzony.
- Tato! Patrz - krzyknął stojąc przy wodopoju.
- Rico nie skacz!
Rico to Rico, skoczył, wskoczyłem za nim krzyczą:
- Gabriel, zostań tu!
Uradowałem mokrego Rico i poszliśmy do domu.
- Co z tymi szczeniakami zrobiłeś?! - zrobiła mi awanturę Alex.
- To nie moja wina - powiedziałem ze spuszczoną głową.
Rico tym razem taki mokry i brudny skoczył na Charlotte i Happego.
- Zawsze jest z nich uciecha - rzekłem patrząc na szczeniaki.