piątek, 1 marca 2013

Od Oroza

Ja Ciebie też kocham - powiedziałem
- Pokochałam Cię, od pierwszego ujrzenia - oznajmiła Alex
- Muszę wracać do patrolowania watahy
- Cześć
- Papa, zobaczymy się później
Pobiegłem na patrol, gdy zobaczyłem niebieską sarnę.
- Kim lub czym jesteś - warknąłem
Ona zachichotała i uciekła do jakiejś jaskini. Pobiegłem za nią. W jaskini było dużo błyskotek i rubinów. Nagle o coś uderzyłem.
- Ałłłłłłaaa - krzyknąłem
A w przeciwnym końcu korytarza coś błyszczało, podszedłem, to coś było pod kamieniem. Roztopiłem go lawą, bo był ze złota.
-,,Co to jest?''- myślałem, gdy wszedłem do korytarza,on prowadził do komnaty z lawą i ogniem, jednym słowem piekło. Na środku piekła był złoty smok nie ruszał się, musiał być całkiem zrobiony ze złota. Wtedy przypomniała mi się legenda mojego taty była ona o watasze ognia, która miała smoka jako obrońce i przyjaciela. Pewnego dnia wataha Zabójcy ukradła smoka, biedak próbował uciec, ale został zamieniony w złoty posąg. To musiał być ten smok!!! Podszedłem do niego, a on nadal się nie ruszał. Obwąchałem go. Wtedy zobaczyłem obrazy na ścianach. Z ciekawości wskoczyłem na smoka, a on w pewnej chili zmienił kolor i zaczął się ruszać! Zeskoczyłem z niego. I w tedy smok przemówił:
- Dziękuje Ci za wybawienie ze złota, wiem, że wiele wilków z watahy ognia szukało mnie, ale żadnemu się nie powiodło, tylko ty mnie odnalazłeś, nawet jak ktoś mnie odnalazł ginął w lawie lub nie wiedział jak mnie ożywić.
- Ale jak Ty żyłeś, jak tylko na Ciebie wskoczyłem?
-Wiele wilków szukało mnie ale nie byli całkiem z watahy ognia, ale z tego co widzę Ty jesteś.
- Ale ja pochodzę z watahy magii, jak to możliwe?
- Twój praprapradziadek był moim najlepszym przyjacielem. Czyli jak on pochodził z watahy ognia to Ty też Orozie.
- Skąd wiesz jak się nazywam?
- To teraz nie ważne, proszę to dar dla Ciebie!
Przyjąłem paczuszkę w niej były dwa małe wisiorki z płomykami ognia, gdy brało się je pod światło świeciły jak dwa słońca. Nawet nie zdążyłem podziękować, ale smoka nie było, słyszałem tylko głos, żebym nikomu nie mówił co się stało
Wróciłem do watahy, Alex na mnie czekała, ja podarowałem jaj jeden wisiorek.
- Skąd go masz? - pytała
- A, nie ważne - powiedziałem