wtorek, 18 grudnia 2012

Od Bejli

Pewnego dnia chodziłam sobie po lesie. Miałam trochę czasu dla siebie bo szczeniaki poszły na lekcje a Zeus miał je odebrać. Nagle gdy nadepnęłam na coś małego, coś w ziemi się zaświeciło. Gdy cofnęłam łapę białe światełko zgasło. To pewnie się świeci jak tego dotykam – pomyślałam i zaczęłam kopać w tamtym miejscu. Po chwili wykopałam niewielki, przezroczysty z kilkoma białymi smugami kryształ. Świecił się jak go dotykałam. Pobiegłam z nim do jaskini i zobaczyłam że jak go Zeus dotyka to nic się nie dzieje. Później przeszukiwałam różne stare zwoje i tym podobne. W końcu po długim czasie znalazłam. Był to specjalny kryształ powietrza dodający moc powietrza tylko temu któremu świeci w łapach. Był tam przepis jak dostać dzięki niemu moc. Trzeba było go rozpuścić gotując go w wodzie a po dwóch godzinach wypić tą wodę. Więc tak zrobiłam. Nie było to zbyt smaczne. Później położyłam się spać bo byłam trochę zmęczona tym wszystkim. Gdy się obudziłam postanowiłam sprawdzić czy to coś dało. Poszłam na polanę i spróbowałam jakoś użyć tej mocy. Bardzo się zdziwiłam gdy nagle wywołałam wichurę a potem ją uspokoiłam. Próbowałam jeszcze kilka razy aby sprawdzić czy to nie był przypadek. Po kilku udanych próbach powiedziałam do siebie:
- A więc to działa! Muszę tylko poćwiczyć używanie tej mocy! - następnie wróciłam do jaskini bo jakoś niedługo Zeus miał wrócić ze szczeniakami. Byłam szczęśliwa że mam teraz więcej mocy i mogę lepiej się bronić.