Pewnego
dnia chodziłam sobie po lesie. Miałam trochę czasu dla siebie bo
szczeniaki poszły na lekcje a Zeus miał je odebrać. Nagle gdy
nadepnęłam na coś małego, coś w ziemi się zaświeciło. Gdy
cofnęłam łapę białe światełko zgasło. To pewnie się świeci
jak tego dotykam – pomyślałam i zaczęłam kopać w tamtym
miejscu. Po chwili wykopałam niewielki, przezroczysty z kilkoma
białymi smugami kryształ. Świecił się jak go dotykałam.
Pobiegłam z nim do jaskini i zobaczyłam że jak go Zeus dotyka to
nic się nie dzieje. Później przeszukiwałam różne stare zwoje i
tym podobne. W końcu po długim czasie znalazłam. Był to specjalny
kryształ powietrza dodający moc powietrza tylko temu któremu
świeci w łapach. Był tam przepis jak dostać dzięki niemu moc.
Trzeba było go rozpuścić gotując go w wodzie a po dwóch
godzinach wypić tą wodę. Więc tak zrobiłam. Nie było to zbyt
smaczne. Później położyłam się spać bo byłam trochę zmęczona
tym wszystkim. Gdy się obudziłam postanowiłam sprawdzić czy to
coś dało. Poszłam na polanę i spróbowałam jakoś użyć tej
mocy. Bardzo się zdziwiłam gdy nagle wywołałam wichurę a potem
ją uspokoiłam. Próbowałam jeszcze kilka razy aby sprawdzić czy
to nie był przypadek. Po kilku udanych próbach powiedziałam do
siebie:
-
A więc to działa! Muszę tylko poćwiczyć używanie tej mocy! -
następnie wróciłam do jaskini bo jakoś niedługo Zeus miał
wrócić ze szczeniakami. Byłam szczęśliwa że mam teraz więcej
mocy i mogę lepiej się bronić.