niedziela, 9 grudnia 2012

Od Angela

'Czemu?... Czemu ja?....' - ma głowa była zadręczana tymi myślami. Przestałem o tym myśleć, bo do mojej „celi” wparował mój ojciec.
- Angel... wynocha stąd!
- Czemu?! Devil przecież nikomu nic nie zrobił!
Chwycił mnie za kark i wyniósł z jaskini. Zwiesiłem głowę i oddaliłem się. Miałem łzy w oczach.
- Haha! - śmiał się mój ojciec - Nie pozwolimy mu odejść bez szwanku. Straże! Zabić go!
Pokazał łapą na mnie.
-Tak jest! Ruszamy! - wrzasnął dowódca
Jak usłyszałem co zaszło szybko rzuciłem się do ucieczki.
- Nie uciekniesz nam!
„Czas się trochę zabawić!”- wskoczyłem do wąwozu, który znajdował się przede mną.
Byłem zaledwie kila metrów nad ziemią. Nagły podmuch wiatru uniósł mnie w górę. Leciałem bardzo szybko w dół, w końcu wpadłem do jeziorka. Wychyliłem łeb z wody, większość wilków odeszła jednak dowódca szajki się nie poddawał.
- Lenie za nim! Musimy go złapać! - wrzeszcząc na swoich poddanych zaczął schodzić po najmniej stromym zboczu.
Uśmiech z mojego pyska zniknął tak szybko jak przeminęła moja wolność. Wypłynąłem szybko z jeziorka, muł który był na dnie utrudniał mi „ucieczkę”. Po chwili wiercenia osad ustąpił. Jednak za dużo czasu mi umknęło. Wilki były prawie na samym dole wąwozu. Bez chwili wahania rzuciłem się do ucieczki. Oni jednak od razu pobiegli za mną.
'No nie!' - zacząłem ich zaklinać w duchu
Po dość dłuższym biegu zauważyłem małą rozpadlinę skalną.
'Tam na pewno ich zgubię!'
„Nie sądzę ale idź tam jak chcesz”- powiedział myślowo do mnie Devil
'Teraz to się odzywasz!?'
Wbiegłem do na pozór małej jaskini, jednak moje twierdzenie okazało się bardzo błędne. W środku znajdowała się stara opuszczona kopalnia. Wiedziałem, że oni depczą mi po piętach, ale znów się zacząłem wahać, którą ścieżkę wybrać.
- Za nim! Nie damy mu szans na ucieczkę! - krzyknął dowódca , gdyż zauważył, że się rozproszyłem
Wbiegłem do tunelu po lewej. Biegłem i biegłem, a końca widać nie było. Miałem na ogonie pościg składający się z ok. 15 wilków. Zagapiłem się i walnąłem w stalagmit, on się ułamał, a ja straciłem przytomność. Ostatnią rzeczą jaką usłyszałem to było warczenie i...

C.D.N.