Razem z Emily poszliśmy razem na polowanie. Było fantastycznie. Ona
złowiła trzy sarny i łosia, a ja dwa jelenie i pięć zajęcy. Najedliśmy
się do syta i poszliśmy się odpocząć na polanę
- Emily?
- Tak?
(Emily?)
Wataha Zamknięta. Istniała od 26 sierpnia 2012 roku do 1 września 2013 roku z kilkoma przerwami.
poniedziałek, 31 grudnia 2012
Od Jaspera
Chodziłem po terenie watahy gdy ujrzałem nową wilczycę
- Cześć jak się nazywasz?- spytała podbiegając do mnie
- Ja...ja Jasper - wykrztusiłem a ty?
- Ja iwi
(Iwi?)
- Ja...ja Jasper - wykrztusiłem a ty?
- Ja iwi
(Iwi?)
niedziela, 30 grudnia 2012
Od Bejli
Kiedy Aysza i Hal opowiedziała mi o Afenne trochę się zmartwiłam.
- Czyli mówisz ze ona cię kochała a potem chciała się zemścić?
- Tak
- A więc nie zupełnie mogła panować nad sobą. Nie wyrzucę jej z watahy, trzeba będzie rzucić takie zaklęcie na jej jaskinie że przez kilka dni nie będzie mogła wyjść, odosobnienie jej pomoże.
- Czyli mówisz ze ona cię kochała a potem chciała się zemścić?
- Tak
- A więc nie zupełnie mogła panować nad sobą. Nie wyrzucę jej z watahy, trzeba będzie rzucić takie zaklęcie na jej jaskinie że przez kilka dni nie będzie mogła wyjść, odosobnienie jej pomoże.
Od Elvery
Już
od dawna nie bawiłam się tak fajnie. Bracia cały czas mi dokuczali a
mama i siostra nie zawsze miały czas na zabawę. Nawet nie zauważyłam gdy
zrobiło się ciemno tak szybko ten czas zleciał.
- Wiesz Naxi, lubię Cię. - Powiedziałam wesoło i uśmiechnęłam się do wilczka. Szturchnęłam go i zaczęłam uciekać.
- Berek! - Krzyknęłam a wilczek zaczął mnie gonić. Szybko mnie złapał i gdy ja go goniłam wpadłam na jeża i skaleczyłam się w łapkę. Pisnęłam bardziej przestraszona niż z bólu.
- Naxi! - Rozejrzałam się ale było za ciemno, nigdzie nie mogłam go dostrzec. Sowy patrzyły się na mnie swoimi wielkimi oczyskami zaczęłam uciekać tak bardzo się bałam. Potknęłam się i zleciałam z malej górki wpadając na...
- Elvera? - Wilczek zapytał cicho. Przytuliłam się do niego.
- Naxi! Boję się! Wracajmy już, rodzice pewnie nas szukają.
- Nie jest tak źle. Nie bój się, wiele razy sam bawiłem się tutaj i nic mi nie jest. - Od razu mi ulżyło i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Ale wracajmy już. Jutro też możemy się pobawić... jeśli chcesz.
Usłyszałam tupot odwróciłam się i zobaczyłam wielki zwierze. Nie mógł to być jeleń był zbyt masywny.
- Łoś?! - Krzyknął Naxi a zwierze spojrzało na nas i zaczęło do nas podchodzić. Pisnęliśmy obydwoje i zaczęliśmy uciekać.
- Ponoć znasz to miejsce!
(Naxi dokończ)
- Wiesz Naxi, lubię Cię. - Powiedziałam wesoło i uśmiechnęłam się do wilczka. Szturchnęłam go i zaczęłam uciekać.
- Berek! - Krzyknęłam a wilczek zaczął mnie gonić. Szybko mnie złapał i gdy ja go goniłam wpadłam na jeża i skaleczyłam się w łapkę. Pisnęłam bardziej przestraszona niż z bólu.
- Naxi! - Rozejrzałam się ale było za ciemno, nigdzie nie mogłam go dostrzec. Sowy patrzyły się na mnie swoimi wielkimi oczyskami zaczęłam uciekać tak bardzo się bałam. Potknęłam się i zleciałam z malej górki wpadając na...
- Elvera? - Wilczek zapytał cicho. Przytuliłam się do niego.
- Naxi! Boję się! Wracajmy już, rodzice pewnie nas szukają.
- Nie jest tak źle. Nie bój się, wiele razy sam bawiłem się tutaj i nic mi nie jest. - Od razu mi ulżyło i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Ale wracajmy już. Jutro też możemy się pobawić... jeśli chcesz.
Usłyszałam tupot odwróciłam się i zobaczyłam wielki zwierze. Nie mógł to być jeleń był zbyt masywny.
- Łoś?! - Krzyknął Naxi a zwierze spojrzało na nas i zaczęło do nas podchodzić. Pisnęliśmy obydwoje i zaczęliśmy uciekać.
- Ponoć znasz to miejsce!
(Naxi dokończ)
Od Klary
Spacerowałam po watasze , kiedy doszłam nad jezioro był tam już Danger ..
- Cześć , co porabiasz
- O hej a nic odpoczywam
- Wiesz myślałam nad szczeniakami …
(Danger )
- Cześć , co porabiasz
- O hej a nic odpoczywam
- Wiesz myślałam nad szczeniakami …
(Danger )
Od Shoguna
- Jesteś okropna. - Fuknąłem zły.
- Ale i tak Cię kocham. - Usiadłem obok wilczycy. - A co do szczeniaka to hmmm.... nie powinno być tak źle w końcu gdy bylem mały to bawiłem się ze szczeniakami w rodzinkę i bylem często tatusiem. Tylko kto robił za moją żonkę... no kurczę, nie pamiętam. - Spojrzałem na Balę której najwidoczniej moja rozważania na temat przeszłości się nie podobały. Uśmiechnąłem się szeroko na tyle na ile pozwalały mi moje szczęki.
- A nie ważne. Chcę powiedzieć, że mi to pasuje. - Pocałowałem wilczycę - Ale chcę syna. Będę go uczył polować i tak dalej. - Warknąłem dumnie. Usłyszałem jak wilczyca się śmieje - No co? Lepiej zacznij uciekać bo z tobą jeszcze nie skończyłem! - Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem biec za wilczycą. W końcu zaczęło mi się w życiu powodzić.
( Balaa dokończ)
- Ale i tak Cię kocham. - Usiadłem obok wilczycy. - A co do szczeniaka to hmmm.... nie powinno być tak źle w końcu gdy bylem mały to bawiłem się ze szczeniakami w rodzinkę i bylem często tatusiem. Tylko kto robił za moją żonkę... no kurczę, nie pamiętam. - Spojrzałem na Balę której najwidoczniej moja rozważania na temat przeszłości się nie podobały. Uśmiechnąłem się szeroko na tyle na ile pozwalały mi moje szczęki.
- A nie ważne. Chcę powiedzieć, że mi to pasuje. - Pocałowałem wilczycę - Ale chcę syna. Będę go uczył polować i tak dalej. - Warknąłem dumnie. Usłyszałem jak wilczyca się śmieje - No co? Lepiej zacznij uciekać bo z tobą jeszcze nie skończyłem! - Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem biec za wilczycą. W końcu zaczęło mi się w życiu powodzić.
( Balaa dokończ)
Od Kaspiana
Utrate
Bali przeżyłem...no powiedzmy do śmiechu mi nie było...Jak powiadał mój
nauczyciel:"Miłości nie znajdziesz od razu, musisz trochę poszukać"....Ile mam szukać?! to trwa już trochę!....Każda mnie odrzuca...no może nie jedna...która była moją drugą ukochaną a
dokładniej...Bella!
Pewnego dnia wpadłem na nią. - O hejka..przepraszam ale tak się spieszę ze zaraz stracę głowę! - powiedziałem - Gdzie tak się spieszysz? - spytała spokojnie i bez nerwów - Yyyhm...już nigdzie...- Byłem w nią zapatrzony...wiedziałem że dostane ochrzan od Kasany...bo mnie wezwała ale...chwila z nią...to było...Piękno! - Jak masz na imię? - zapytałem się głupio, po chwili uświadamiając sobie jakie głupie pytanie zadałem. - A tak Bella...tego pytania nie było.. - denerwowałem się (Bella dokończysz?) |
|
Od Bali
Doczekałam
się...Shogun...mój ukochany!....To szansa raz na tysiac....milion!....a
dobra nie będę tu wymieniać...po prostu tak szansa zdaża sie bardzo
rzadko...
Wróćmy do rzeczywistości...ja tracę siły a on mnie dogania!
Tak nie może być...Przyspieszyłam...to był okropny błąd! straciłam dużo energii i...skoczył na mnie!
- No dobra masz mnie... - zachichotałam
- Widzisz?...mnie nie pokonasz kochanie - Nie wiem jak to powiedzieć...chwalił czy tam podlizywał mi się...na jedno wychodzi!
- A więc... - szybko zmieniłam temat bo wiedziałam że na policzku wyskoczy mi zaraz obciachowy rumieniec...
- Chciałbys mieć szczeniaka?
Wilk zaniemówił i wytrzeszczył na mnie oczy...Postanowiłam ze mu sie odwdziecze..i...zaczełam udawanie płakać!
- Kochanie nie płacz ja....nie wiem.....! - nie wiedział jak zareagować...
Zaczełąm bardziej płakać,schowałam głowe w łapy...
- No proszę! Tylko nie to!
Zasmiałam się głośno
- Żartowałam!
( Shogun dokoncz mój wybrancu! )
Wróćmy do rzeczywistości...ja tracę siły a on mnie dogania!
Tak nie może być...Przyspieszyłam...to był okropny błąd! straciłam dużo energii i...skoczył na mnie!
- No dobra masz mnie... - zachichotałam
- Widzisz?...mnie nie pokonasz kochanie - Nie wiem jak to powiedzieć...chwalił czy tam podlizywał mi się...na jedno wychodzi!
- A więc... - szybko zmieniłam temat bo wiedziałam że na policzku wyskoczy mi zaraz obciachowy rumieniec...
- Chciałbys mieć szczeniaka?
Wilk zaniemówił i wytrzeszczył na mnie oczy...Postanowiłam ze mu sie odwdziecze..i...zaczełam udawanie płakać!
- Kochanie nie płacz ja....nie wiem.....! - nie wiedział jak zareagować...
Zaczełąm bardziej płakać,schowałam głowe w łapy...
- No proszę! Tylko nie to!
Zasmiałam się głośno
- Żartowałam!
( Shogun dokoncz mój wybrancu! )
Lady Wolf
Imię: Lady Wolf
Wiek: 2.5 lata
Płeć: Samica
Stanowisko: Opiekun i nauczyciel szczeniąt
Moce: Niewidzialność, szybkość panowanie ziemią. kwiatami itp.
Charakter: Ostra, przyjacielska, zabawna
Partner: Szuka
Rodzina: Zginęła
Opiekun: koniki000
Od Fanti i Emily
Chodziłam po lesie , nagle zauważyłam Emi,podbiegłam do niej
F.-Cześć Emi E.-Hej Fan F.- Rzadko kiedy masz czas,czemu teraz sama błąkasz się po lesie E.-No nie wiem sama,jakoś nikogo niema i nie mam z kim pogadać F.-Ja mam się gorzej nikogo tu nie znam F.Rzucam jej niemiłe spojrzenie E.- Jeszcze poznasz,patrz widzisz E.Pokazuje na cień wilka F. -Chodźmy zobaczymy kto to ( Niech ktoś dokończy proszę...) |
sobota, 29 grudnia 2012
Iwi
Imię: Iwi
Wiek: 2 lata
Płeć: Samica
Stanowisko: Tropiciel
Moce: Moc odpowiednia sytuacji
Charakter: miła , odważna
Partner: Szuka
Rodzina: Zaginęła ( Ale nie umarła )
Opiekun: adek19146
Wiek: 2 lata
Płeć: Samica
Stanowisko: Tropiciel
Moce: Moc odpowiednia sytuacji
Charakter: miła , odważna
Partner: Szuka
Rodzina: Zaginęła ( Ale nie umarła )
Opiekun: adek19146
Od Niko
Dzisiaj był wyjątkowy dzień dla nas, bo mama nam powiedziała, że dzisiaj jest pierwszy dzień w szkole.
Ja i moje rodzeństwo bardzo się ucieszyło.
- Poznam innych kolegów- zawołał Simon
- Ja też, ale koleżanki- dodała Rose
- No dobrze dzieci, trzeba już iść- powiedziała Nika
- Dobrze mamusiu
*****************************************
- Do widzenia mamusiu- powiedziały dzieci
- Pa dzieci, przyjdę po was za kilka godzin- powiedziała mama
- Dobrze
Wszystkie dzieciaki poznały opiekunki i inne dzieci.
Bawiły się spokojnie, aż...
( Area? )
Ja i moje rodzeństwo bardzo się ucieszyło.
- Poznam innych kolegów- zawołał Simon
- Ja też, ale koleżanki- dodała Rose
- No dobrze dzieci, trzeba już iść- powiedziała Nika
- Dobrze mamusiu
*****************************************
- Do widzenia mamusiu- powiedziały dzieci
- Pa dzieci, przyjdę po was za kilka godzin- powiedziała mama
- Dobrze
Wszystkie dzieciaki poznały opiekunki i inne dzieci.
Bawiły się spokojnie, aż...
( Area? )
piątek, 28 grudnia 2012
Od Ayszhy
Czułam
się coraz gorzej. Miałam nudności i wiedziałam o czym to świadczy. Hal
wyszedł na polowanie a ja zostałam sama i obmyślałam jak mu powiedzieć
że będziemy mieli szczeniaki.
Wtedy do jaskini wpadła Afenne z uśmiechem sztucznie wymalowanym na ustach.
- Cześć Ayszha! Chciałam cię przeprosić i w ogóle dać ci to.- pokazała mi fiolkę z czarnym płynem.
- Eee... Co to jest? - zapytałam
- To jest...eee... sok z winogron! Tak sok z winogron!- zawołała
- Acha... - fiolka wyglądała podejrzanie- Zaczekajmy na Hala.
Afenne poszła tłumacząc się czymś tam a ja zostałam i wpatrywałam się w fiolkę. Przyszedł Hal.
- Cześć!- położył się obok mnie i pocałował mnie- co to?
- To "sok z winogron'' przyniosła go Afenne... Zastanawiam się co z nim zrobić...
-No..chyba wypić nie?
-No nie wiem...Wygląda podejrzanie.-stwierdziłam
-To może pójdziemy do uzdrowiciela,no wiesz,jak to coś nie jest Sokiem to nam to powie...-zaproponował
- Dobra. -powiedziałam
Poszliśmy do Illusjo.
- To? Sok z winogron? No przecież chyba każdy wie że sok z winogron nie jest aż tak czarny. To jest chyba mikstura Śmierci, czy jakoś tak... Ja bym radziła iść do pary Alfa żeby coś zrobili z Afenne...
- Szybko!Do Bejli! - krzyknął
Pobiegliśmy razem z Illusjo.
- Bejla!-zawołał samicę Alfa.
- Co się stało? - zapytała.
<Bejla?>
Wtedy do jaskini wpadła Afenne z uśmiechem sztucznie wymalowanym na ustach.
- Cześć Ayszha! Chciałam cię przeprosić i w ogóle dać ci to.- pokazała mi fiolkę z czarnym płynem.
- Eee... Co to jest? - zapytałam
- To jest...eee... sok z winogron! Tak sok z winogron!- zawołała
- Acha... - fiolka wyglądała podejrzanie- Zaczekajmy na Hala.
Afenne poszła tłumacząc się czymś tam a ja zostałam i wpatrywałam się w fiolkę. Przyszedł Hal.
- Cześć!- położył się obok mnie i pocałował mnie- co to?
- To "sok z winogron'' przyniosła go Afenne... Zastanawiam się co z nim zrobić...
-No..chyba wypić nie?
-No nie wiem...Wygląda podejrzanie.-stwierdziłam
-To może pójdziemy do uzdrowiciela,no wiesz,jak to coś nie jest Sokiem to nam to powie...-zaproponował
- Dobra. -powiedziałam
Poszliśmy do Illusjo.
- To? Sok z winogron? No przecież chyba każdy wie że sok z winogron nie jest aż tak czarny. To jest chyba mikstura Śmierci, czy jakoś tak... Ja bym radziła iść do pary Alfa żeby coś zrobili z Afenne...
- Szybko!Do Bejli! - krzyknął
Pobiegliśmy razem z Illusjo.
- Bejla!-zawołał samicę Alfa.
- Co się stało? - zapytała.
<Bejla?>
Od Afenne
Postanowiłam zrobić Halowi awanturę. Jak mógł! Myślałam. Jak on mógł!. Wiedział że go kochałam. Tak ,,kochałam" nie ,,kocham". Teraz uważam że nie był wart mojej miłości, ale i tak postanowiłam się zemścić.
***
(Następnego dnia)
***
Właśnie dotarłam do jaskini pary Alfa z mojej starej watahy. Hal i Shanti też tu wcześniej mieszkali. To samiec Alfa zabił Shanti bo gdy uciekła pociągnęła za sobą Hala, który był świetnym wojownikiem.Ja miałam być szpiegiem. Teraz postanowiłam poprosić parę Alfa o możliwość zabicia Hala oraz Ayszhy i wrócenia do watahy.
***
(Po godzinnej rozmowie z Alfami)
***
Dobrze że się zgodzili. Pomyślałam wracając do Watahy Błękitnego Nieba.
Hal i Ayszha przy okazji pożałują że się urodzili!
***
(Po przygotowaniu zabójczej mikstury)
***
Zakradłam się do jaskini Hala, gdzie mieszkała teraz również Ayszha.
<Ayszha dokończ,napisz do mnie na howrse do ustalimy koniec>
***
(Następnego dnia)
***
Właśnie dotarłam do jaskini pary Alfa z mojej starej watahy. Hal i Shanti też tu wcześniej mieszkali. To samiec Alfa zabił Shanti bo gdy uciekła pociągnęła za sobą Hala, który był świetnym wojownikiem.Ja miałam być szpiegiem. Teraz postanowiłam poprosić parę Alfa o możliwość zabicia Hala oraz Ayszhy i wrócenia do watahy.
***
(Po godzinnej rozmowie z Alfami)
***
Dobrze że się zgodzili. Pomyślałam wracając do Watahy Błękitnego Nieba.
Hal i Ayszha przy okazji pożałują że się urodzili!
***
(Po przygotowaniu zabójczej mikstury)
***
Zakradłam się do jaskini Hala, gdzie mieszkała teraz również Ayszha.
<Ayszha dokończ,napisz do mnie na howrse do ustalimy koniec>
czwartek, 27 grudnia 2012
Od Shadow
Dostałam
się do watahy. To było najmilsze uczucie jakie mi towarzyszyło. Gdy
Bejla zastanawiała się czy przyjąć mnie do watahy to już myślałam , że
mnie nie przyjmnie. Ta myśl była jak nigdy dziwna. Myślałam, że już
nigdy nie będę miała przyjaciół, a tu taka informacja że jestem w
Watasze.
********************************** ( nazajutrz ) Wstałam dość wcześnie, jak na dziecko które lubi pospać. Postanowiłam podziękować Bejli za przyjęcie mnie. Pomyślałam że jak jej coś upoluje to polepszy nasze stosunki. Nie spostrzeżona powoli poszłam do lasu nad mój dawny dom ( Tamto małe jeziorko ). Byłam już zmęczona idąc, ale cały czas na duchu podnosiła mnie wieść że jestem członkiem Watahy Błękitnego Nieba. Nad jeziorkiem dostrzegłam ... Arioka?. Bardzo się zdziwiłam co on tam robi. Rozmawiał z jakimś starym wilkiem. Postanowiłam bliżej nie podchodzić ale jak już miałam się oddalić to Ariok powiedział :
- Jak to Shadow, to moja siostra?
- Owszem - potwierdził stary wilk - Masz zamiar ją o tym poinformować? - Z czasem sama się dowie - Powiedział Ariok To już dużo dało mi do myślenia. - Ariok moim bratem - szepnęłam samej siebie - To cudowanie ***************************************** ( po chwili ) Skończyło się na tym, że nic nie upolowałam, ale za to dowiedziałam się bardzo dla mego serca wiadomość . '' Ariok to mój brat '' . |
|
Od Hala
Patrzyłem na nią i zastanawiałem się jak to będzie gdy Ayszha i on...
- Zostaniesz moją partnerką? - Zapytałem
- Oczywiście. - Odpowiedziała.
- To dla ciebie. - Pokazałem jej śliczny mały kolczyk z diamentem.
- Dziękuję! - Wykrzyknęła Ayszha i cmoknęła mnie w nos.
- Ale jak ja to założę? Nie chcę mieć przebitego ucha, to boli! - Przestraszyła się.
- Nie bój się. Daj, założę. - Wziąłem od niej kolczyk i delikatnie przebiłem nim ucho samiczki.
- Nie bolało! - Zachwyciła się Ayszha.
Nagle usłyszałem głos:
- Jak mogłeś Halu! Wież że cię kochałam! - To był głos Afenne. Wyłoniła się z ciemności wieczoru.
-Sam decyduję kogo kocham a kogo nie! - Wykrzyknąłem i odpędziłem ją.
- Pamiętaj że złamałeś mi serce! - Wykrzyknęła odbiegając.
- Ty nie masz serca! - Odkrzyknąłem i ponownie odwróciłem się do Ayszhy.
- Przepraszam za nią - Opuściłem wzrok.
- Nic się nie stało. - Odpowiedziała spokojnie.
- Dobranoc. - Dodała i odeszła.
- Dobranoc, mała. - Odpowiedziałem.
- Zostaniesz moją partnerką? - Zapytałem
- Oczywiście. - Odpowiedziała.
- To dla ciebie. - Pokazałem jej śliczny mały kolczyk z diamentem.
- Dziękuję! - Wykrzyknęła Ayszha i cmoknęła mnie w nos.
- Ale jak ja to założę? Nie chcę mieć przebitego ucha, to boli! - Przestraszyła się.
- Nie bój się. Daj, założę. - Wziąłem od niej kolczyk i delikatnie przebiłem nim ucho samiczki.
- Nie bolało! - Zachwyciła się Ayszha.
Nagle usłyszałem głos:
- Jak mogłeś Halu! Wież że cię kochałam! - To był głos Afenne. Wyłoniła się z ciemności wieczoru.
-Sam decyduję kogo kocham a kogo nie! - Wykrzyknąłem i odpędziłem ją.
- Pamiętaj że złamałeś mi serce! - Wykrzyknęła odbiegając.
- Ty nie masz serca! - Odkrzyknąłem i ponownie odwróciłem się do Ayszhy.
- Przepraszam za nią - Opuściłem wzrok.
- Nic się nie stało. - Odpowiedziała spokojnie.
- Dobranoc. - Dodała i odeszła.
- Dobranoc, mała. - Odpowiedziałem.
Od Capris
Mama poszła ze mną do lasu już mam 5 miesięcy za niedługo dorosnę
!! Jaki my mamy piękny las! Tyle tu kwiatów! Nazbierałam piękny bukiecik dla Bejli!!
- Mamo nazbierałam bukiecik kwiatów i chciałabym go dać parze Alfa. Pójdziemy do nich?
- Tak za chwile będziemy przy ich jaskini to ich odwiedzimy.
Doszłyśmy do jaskini i weszliśmy.
- Hej nie przeszkadzamy?
- Nie a po co przyszłyście??
- Chciałam wam dać bukiet kwiatków. - powiedziałam.
- Jaki śliczny! Dziękuje bardzo.
Wyszłyśmy z mamą i poszłyśmy do naszej jaskini.
!! Jaki my mamy piękny las! Tyle tu kwiatów! Nazbierałam piękny bukiecik dla Bejli!!
- Mamo nazbierałam bukiecik kwiatów i chciałabym go dać parze Alfa. Pójdziemy do nich?
- Tak za chwile będziemy przy ich jaskini to ich odwiedzimy.
Doszłyśmy do jaskini i weszliśmy.
- Hej nie przeszkadzamy?
- Nie a po co przyszłyście??
- Chciałam wam dać bukiet kwiatków. - powiedziałam.
- Jaki śliczny! Dziękuje bardzo.
Wyszłyśmy z mamą i poszłyśmy do naszej jaskini.
Od Chera
Leżałem w jaskini obok Aelmi. Miałem otworzone tylko jedno oko. Nagle do jaskini wpadła Area.
- Cześć - wstałem
- Witajcie - Area uśmiechnęła się
- Cześć - Aelmi wstała
- Cher chodź na chwilę - spojrzała na mnie Area
- Ok, Aelmi zaraz wracam - powiedziałem i pobiegłem za wilczycą
- Słuchaj Cher
- Tak?
- Jak tam u Aelmi?
- Dobrze
- A u Ciebie?
- Też
- Planujecie szczeniaki?
Cisza
- Yyy.... wiesz, muszę zapytać Aelmi....
- Aha.... to biegnij! A ja idę do siebie do jaskini
Pobiegłem do jaskini.
- Aelmi.... muszę Ci coś powiedzieć... a raczej się Ciebie zapytać......
- Tak?
- Czy ty chcesz mieć szczeniaki i czy je w ogóle planujemy?
<Aelmi dokończ>
- Cześć - wstałem
- Witajcie - Area uśmiechnęła się
- Cześć - Aelmi wstała
- Cher chodź na chwilę - spojrzała na mnie Area
- Ok, Aelmi zaraz wracam - powiedziałem i pobiegłem za wilczycą
- Słuchaj Cher
- Tak?
- Jak tam u Aelmi?
- Dobrze
- A u Ciebie?
- Też
- Planujecie szczeniaki?
Cisza
- Yyy.... wiesz, muszę zapytać Aelmi....
- Aha.... to biegnij! A ja idę do siebie do jaskini
Pobiegłem do jaskini.
- Aelmi.... muszę Ci coś powiedzieć... a raczej się Ciebie zapytać......
- Tak?
- Czy ty chcesz mieć szczeniaki i czy je w ogóle planujemy?
<Aelmi dokończ>
Wesołych Świąt
Życzę wam wszystkim prze wszystkiego najlepszego, szczęścia w każdej porze, zdrowia i wspaniałej zabawy przez cały rok! Przepraszam że trochę późno te życzenia, ale nie maiłam trochę czasu :)
piątek, 21 grudnia 2012
Od Ayer
- Z chęcią zobaczę jak się łowi ryby. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra to patrz.
Jasper pokazał mi jak się łowi ryby i...
(Jasper?)
- Dobra to patrz.
Jasper pokazał mi jak się łowi ryby i...
(Jasper?)
Od Jaspera
- Dobra - powiedziałem
Za tego guza na głowie miałem ochotę go rozszarpać. Ale odszedł, więc poszedłem dalej.
- Głodna jesteś? - spytałem
- Troszeczkę
- Pokaże ci jak się łowi ryby, jeśli oczywiście chcesz
( Ayer? )
Za tego guza na głowie miałem ochotę go rozszarpać. Ale odszedł, więc poszedłem dalej.
- Głodna jesteś? - spytałem
- Troszeczkę
- Pokaże ci jak się łowi ryby, jeśli oczywiście chcesz
( Ayer? )
środa, 19 grudnia 2012
Od Ayer
- A ty kim jesteś?! - Zapytałam się.
- Ja jestem Brail!
- Tak czy tak nie chcemy cie tu! - Pwiedział Jasper.
- O jeny ale bulwers. - Powiedział Brail.
W końcu wilk poszedł.
- No nareszcie. - Powiedziałam.
- No. - Powiedział Jasper.
- Chodźmy dalej do tych miejsc co mówiłeś. - Powiedziałam z uśmiechem.
<Jasper?>
- Ja jestem Brail!
- Tak czy tak nie chcemy cie tu! - Pwiedział Jasper.
- O jeny ale bulwers. - Powiedział Brail.
W końcu wilk poszedł.
- No nareszcie. - Powiedziałam.
- No. - Powiedział Jasper.
- Chodźmy dalej do tych miejsc co mówiłeś. - Powiedziałam z uśmiechem.
<Jasper?>
wtorek, 18 grudnia 2012
Od Bejli
Pewnego
dnia chodziłam sobie po lesie. Miałam trochę czasu dla siebie bo
szczeniaki poszły na lekcje a Zeus miał je odebrać. Nagle gdy
nadepnęłam na coś małego, coś w ziemi się zaświeciło. Gdy
cofnęłam łapę białe światełko zgasło. To pewnie się świeci
jak tego dotykam – pomyślałam i zaczęłam kopać w tamtym
miejscu. Po chwili wykopałam niewielki, przezroczysty z kilkoma
białymi smugami kryształ. Świecił się jak go dotykałam.
Pobiegłam z nim do jaskini i zobaczyłam że jak go Zeus dotyka to
nic się nie dzieje. Później przeszukiwałam różne stare zwoje i
tym podobne. W końcu po długim czasie znalazłam. Był to specjalny
kryształ powietrza dodający moc powietrza tylko temu któremu
świeci w łapach. Był tam przepis jak dostać dzięki niemu moc.
Trzeba było go rozpuścić gotując go w wodzie a po dwóch
godzinach wypić tą wodę. Więc tak zrobiłam. Nie było to zbyt
smaczne. Później położyłam się spać bo byłam trochę zmęczona
tym wszystkim. Gdy się obudziłam postanowiłam sprawdzić czy to
coś dało. Poszłam na polanę i spróbowałam jakoś użyć tej
mocy. Bardzo się zdziwiłam gdy nagle wywołałam wichurę a potem
ją uspokoiłam. Próbowałam jeszcze kilka razy aby sprawdzić czy
to nie był przypadek. Po kilku udanych próbach powiedziałam do
siebie:
-
A więc to działa! Muszę tylko poćwiczyć używanie tej mocy! -
następnie wróciłam do jaskini bo jakoś niedługo Zeus miał
wrócić ze szczeniakami. Byłam szczęśliwa że mam teraz więcej
mocy i mogę lepiej się bronić.
Od Naxiego
Pewnego
dnia mama zaprowadziła nas na pierwszą lekcję do jaskini Lufi.
Były już tam pozostałe szczeniaki z watahy. Później nauczycielka
Lufi coś tam mówiła ale ja w tym czasie bawiłem się z Dickiem.
Nagle Lufi powiedziała:
-
Naxi, powiedz jak nazywa się samica łosia?
-
Yyyy – powiedziałem nagle wyrwany z zabawy – Sarna –
strzeliłem a wszyscy się zaśmiali i Lufi też
-
Nie, nie sarna Naxi, klępa. Nie słuchasz – powiedziała. Nie
podobało mi się to że wszyscy się ze mnie śmiali, nie lubię jak
mi się nie udaje. Po lekcji mieliśmy czekać przed jaskinią na
swoje mamy. Nagle zobaczyłem jakąś ładną samiczkę, poczułem
wtedy coś dziwnego, takiego czegoś jeszcze nigdy nie czułem. Więc
podszedłem do niej i zapytałem:
-
Jak się nazywasz?
-
Ja jestem Elvera –
odpowiedziała nieśmiało – a ty?
-
Ja jestem Naxi, jestem synem Pary Alfa – mówiłem dumnie ale nagle
potknąłem się i przewróciłem na pyszczek. Szybko się podniosłem
-
Może byśmy poszli gdzieś razem? Pobawić się, pobiegać –
zaproponowałem
-
No nie wiem
-
No choć! Będzie fajnie! -
zachęcałem
-
No dobrze – odpowiedziała
-
To teraz ostrożnie idź za mną
– powiedziałem i
cichutko wymknęliśmy się. Potem poszliśmy na łąkę i wspaniale
się bawiliśmy, było bardzo fajnie.
<
Elvera dokończ >
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Od Jaspera
- Przepraszam - powiedziała
- Nic nie szkodzi - zaśmiałem się
- Co to było? - zapytała Ayer pokazując na krzaki
- Sprawdzę
Wstałem i podszedłem bliżej krzaków. Za nimi stał jakiś wilk. Nie znałem go. On się wystraszył i rzucił się na mnie
- Ej - powiedziałem odpychając go - Co ty robisz?
- A ty kim jesteś? - spytał zły uderzając mnie mocno w głowę
- Jasper ! - krzyknęła podbiegając Ayer
(Ayer?)
- Nic nie szkodzi - zaśmiałem się
- Co to było? - zapytała Ayer pokazując na krzaki
- Sprawdzę
Wstałem i podszedłem bliżej krzaków. Za nimi stał jakiś wilk. Nie znałem go. On się wystraszył i rzucił się na mnie
- Ej - powiedziałem odpychając go - Co ty robisz?
- A ty kim jesteś? - spytał zły uderzając mnie mocno w głowę
- Jasper ! - krzyknęła podbiegając Ayer
(Ayer?)
Od Ayszhy
Jego śmiałe wyznanie nico mnie onieśmieliło. W końcu był grubo starszy ode mnie. Ale mojej miłości i sercu to nie przeszkadzało.
- Ja ciebie też kocham - szepnęłam i spojrzałam na niego.
Jego wzrok był taki... Nie dał się tego opisać.
Nie długo po moim wyznaniu zatonęliśmy w długim, czułym pocałunku.
Księżyc świecił, woda szumiała a ja... Byłam szczęśliwa, na reszcie szczęśliwa.
- Ja ciebie też kocham - szepnęłam i spojrzałam na niego.
Jego wzrok był taki... Nie dał się tego opisać.
Nie długo po moim wyznaniu zatonęliśmy w długim, czułym pocałunku.
Księżyc świecił, woda szumiała a ja... Byłam szczęśliwa, na reszcie szczęśliwa.
Od Ayer
- Dobra. - Powiedziałam podbiegając do Jaspera.
- Może się pościgamy do tamtego drzewa? - Zapytał wskazując na duże drzewo.
- Dobra.
- To uwaga...Start! - Powiedział i wyruszyliśmy.
- Wygrałem! - Krzyknął gdy ja dopiero dobiegałam i przypadkiem dotknęłam swoim pyszczkiem jego.
<Jasper?>
- Może się pościgamy do tamtego drzewa? - Zapytał wskazując na duże drzewo.
- Dobra.
- To uwaga...Start! - Powiedział i wyruszyliśmy.
- Wygrałem! - Krzyknął gdy ja dopiero dobiegałam i przypadkiem dotknęłam swoim pyszczkiem jego.
<Jasper?>
Od Jaspera
- Jak tu pięknie - powiedziałem
- Tak
- Znam jeszcze lepsze i ładniejsze - powiedziałem i zawołałem ją
(Ayer?)
- Tak
- Znam jeszcze lepsze i ładniejsze - powiedziałem i zawołałem ją
(Ayer?)
Od Hala
- Lubisz mnie? - Zapytałem niepewnie.
- Oczywiście,od zawsze.
- Naprawdę? - Zapytałem coraz bardziej szczęśliwy.
- Naprawdę - Odpowiedziała.
Szybko pocałowałem ją. Ayszha zarumieniła się i mnie pocałowała.
Czułem że jest to najszczęśliwsza chwila mojego życia. Nie mogłem od niej oderwać wzroku. Ayszha jednak szybko spojrzała w dół.
- Kocham Cię, Ayszho. - Powiedziałem patrząc w jej piękne oczy.
< Aysza dokończ >
- Oczywiście,od zawsze.
- Naprawdę? - Zapytałem coraz bardziej szczęśliwy.
- Naprawdę - Odpowiedziała.
Szybko pocałowałem ją. Ayszha zarumieniła się i mnie pocałowała.
Czułem że jest to najszczęśliwsza chwila mojego życia. Nie mogłem od niej oderwać wzroku. Ayszha jednak szybko spojrzała w dół.
- Kocham Cię, Ayszho. - Powiedziałem patrząc w jej piękne oczy.
< Aysza dokończ >
Brail
Imię: Brail
Wiek: 3 lata
Płeć: Basior
Stanowisko: Wojownik
Moce: Latanie, super siła i szybkość, zwinność, teleportacja, czytanie w myślach
Charakter: Miły, troskliwy, szczery, odważny, inteligenty, ma poczucie humoru
Partner: Szuka
Rodzina: Nie chce jej znać
Opiekun: laracroft13
Wiek: 3 lata
Płeć: Basior
Stanowisko: Wojownik
Moce: Latanie, super siła i szybkość, zwinność, teleportacja, czytanie w myślach
Charakter: Miły, troskliwy, szczery, odważny, inteligenty, ma poczucie humoru
Partner: Szuka
Rodzina: Nie chce jej znać
Opiekun: laracroft13
Fanti
Imię: Fanti
Wiek: 3 lata
Płeć: Samica
Stanowisko: Wojowniczka
Charakter: Różny
Partner: Szuka... Tylko prawdziwej miłości może dać klucz do raju
Rodzina: Siostra Emily
Opiekun: zuzia18
Od Aaszhy
Od kiedy przyszłam do watahy, podobał mi się jeden wilk - Hal.
Jednak do śmierci Szanti nie zwracał na mnie specjalnej uwagi. Dopiero po strasznym wydarzeniu zaczął patrzeć na mnie inaczej.
Patrzyłam w gwiazdy i myślałam nad życiem.
Nagle obok ucha poczułam ciepły podmuch powietrza.
- Nie zechciałabyś zjeść ze mną kolacji? - zapytał Hal.
- Mogę.- odparłam udając obojętność.
Tak naprawdę, od środka cała pulsowałam.
Poszliśmy do jego jaskini i zjedliśmy młodą łanie. Następnie po prostu usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w księżyc. Spojrzałam na niego. W jego oczach odbijał się księżyc.
- Ayszha? - zapytał po dłuższej chwili ciszy.
- Tak?- zapytałam ufnie.
<Hal?>
Jednak do śmierci Szanti nie zwracał na mnie specjalnej uwagi. Dopiero po strasznym wydarzeniu zaczął patrzeć na mnie inaczej.
Patrzyłam w gwiazdy i myślałam nad życiem.
Nagle obok ucha poczułam ciepły podmuch powietrza.
- Nie zechciałabyś zjeść ze mną kolacji? - zapytał Hal.
- Mogę.- odparłam udając obojętność.
Tak naprawdę, od środka cała pulsowałam.
Poszliśmy do jego jaskini i zjedliśmy młodą łanie. Następnie po prostu usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w księżyc. Spojrzałam na niego. W jego oczach odbijał się księżyc.
- Ayszha? - zapytał po dłuższej chwili ciszy.
- Tak?- zapytałam ufnie.
<Hal?>
niedziela, 16 grudnia 2012
Od Bejli
Gdy
Afenne powiedziała że Shanti nie żyje przeraziłam się
-
Na prawdę!?
-
Tak – odpowiedziała smutno
-
Jak to się stało?! Nie da się jej jakoś ożywić?
-
Niestety nie. Jakiś wilk zaatakował ją i Hala. Hal przeżył, ale
Shanti nie.
-
To straszne, powiedz wszystkim że jutro o 15 będzie pogrzeb. -
powiedziałam. Po pogrzebie myślałam, kim był ten wilk, czemu to
zrobił? Nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Od Hala
Od kiedy Shanti umarła coraz bardziej podobała mi się Ayszha.
Postanowiłem poprosić Bejlę, abym mógł upolować jakąś młodą
łanię. Zaprosiłbym w tedy Ayszhę na pyszną kolację...Rozmarzyłem
się. Szybko udałem się do jaskini Bejli i zapytałem o polowanie. Zgodziła
się.
Jak na skrzydłach popędziłem do lasu. Miałem szczęście. Szybko wyczułem a potem zobaczyłem dość młodą łanię. Ostrożnie zamieniłem się w niewidzialnego ducha i podkradłem się bardzo bardzo blisko łani. Zamieniłem się w normalnego wilka, łania nie miała szans. Padła po pierwszym ugryzieniu. Zaciągnąłem zdobycz do jaskini. Gdy upewniłem się że jedzonku nic się nie stanie, wyszedłem z jaskini i wzniosłem się w powietrze szukając jaskini Ayszhy. W końcu ją znalazłem. Wylądowałem. Ostrożnie podszedłem i zawołałem Ayszhę. Bardzo chciałem zaprosić ją na kolację. Miałem nadzieję że się zgodzi.
<Ayszha?>
Jak na skrzydłach popędziłem do lasu. Miałem szczęście. Szybko wyczułem a potem zobaczyłem dość młodą łanię. Ostrożnie zamieniłem się w niewidzialnego ducha i podkradłem się bardzo bardzo blisko łani. Zamieniłem się w normalnego wilka, łania nie miała szans. Padła po pierwszym ugryzieniu. Zaciągnąłem zdobycz do jaskini. Gdy upewniłem się że jedzonku nic się nie stanie, wyszedłem z jaskini i wzniosłem się w powietrze szukając jaskini Ayszhy. W końcu ją znalazłem. Wylądowałem. Ostrożnie podszedłem i zawołałem Ayszhę. Bardzo chciałem zaprosić ją na kolację. Miałem nadzieję że się zgodzi.
<Ayszha?>
Od Ayer
Chodziłam po lesie i zobaczyłam Jaspera.
- Cześć Jasper.
- Cześć. Może się przejdziemy?
- Z chęcią.
Poszliśmy nad wodospad...
<Jasper?>
- Cześć Jasper.
- Cześć. Może się przejdziemy?
- Z chęcią.
Poszliśmy nad wodospad...
<Jasper?>
sobota, 15 grudnia 2012
Od Emily
Zgodziłam się ,odwzajemniłam pocałunek.
-Tak będę twoją partnerką
Rzuciłam się na niego
- Przysięgasz?
Zapytał się mnie
- Na śmierć
Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
- Masz
dałam swój wisiorek
- Dostałam go od matki, ma magiczne moce, po postu z nim będziesz bezpieczny
- Dzięki, podoba mi się
Założył go
(Nick?)
-Tak będę twoją partnerką
Rzuciłam się na niego
- Przysięgasz?
Zapytał się mnie
- Na śmierć
Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się
- Masz
dałam swój wisiorek
- Dostałam go od matki, ma magiczne moce, po postu z nim będziesz bezpieczny
- Dzięki, podoba mi się
Założył go
(Nick?)
Od Friscketa
Rosalie natarła sobie
brzuch proszkiem płodności. Kilka tygodni później coś zaczęło ją kłuć w
brzuchu. Rodziła!! Okazało się że urodził się jeden śliczny
szczeniaczek:
Imię: Capris
Wiek: Dopiero co urodzona
Płeć: Samica
Stanowisko: Za młoda, przyszłości tropicielka
Moce: Niezwykle piękna potrafi uwieść każdego samca, teleport
Charakter: Zazwyczaj miła, szybko wpada w furię, przyjacielska zależy dla kogo
Partner: Za młoda
Rodzina: Mama Rosalie, Tata Friscket
Opiekun: kiki333
Od Jaspera
- Cieszę się - powiedziałem - Wracajmy już może do jaskiń?
- Masz racje - powiedział Nick, muszę upolować kolację
Wróciliśmy do jaskiń. Położyłem się w niej i zasnąłem. Obudził mnie Nick, który bawił się z Naxim.
- Jemy ?
- Jasne - powiedział Nick i przysunął Naxiego
- Ale wielki - powiedział Naxi
- Złowiliśmy go razem - powiedział Nick
- Masz racje - powiedział Nick, muszę upolować kolację
Wróciliśmy do jaskiń. Położyłem się w niej i zasnąłem. Obudził mnie Nick, który bawił się z Naxim.
- Jemy ?
- Jasne - powiedział Nick i przysunął Naxiego
- Ale wielki - powiedział Naxi
- Złowiliśmy go razem - powiedział Nick
piątek, 14 grudnia 2012
Od Ayer
- Jak koszmarnie ta łapa boli...-Powiedziałam.
- Zaraz będzie dobrze.
- Mam nadzieję...
Gdy Jasper przybiegł z uzdrowicielką wiedziałam, że już nie będzie mnie boleć łapa. Uzdrowicielka uleczyła mi łapę, a ja znowu mogłam swobodnie chodzić.
- Dziękuję Jasper! -Powiedziałam i przytuliłam Go.
<Jasper?>
- Zaraz będzie dobrze.
- Mam nadzieję...
Gdy Jasper przybiegł z uzdrowicielką wiedziałam, że już nie będzie mnie boleć łapa. Uzdrowicielka uleczyła mi łapę, a ja znowu mogłam swobodnie chodzić.
- Dziękuję Jasper! -Powiedziałam i przytuliłam Go.
<Jasper?>
Illusjo
Imię: Illusjo (I-L-L-U-S-J-O łac. Iluzja)
Wiek: 2,5 roku
Płeć: Samica
Stanowisko: Uzdrowicielka
Moce: Teleportacja, telepatia, włada 4 żywiołami, włada czarną i białą magią.
Charakter: Lekko złośliwa, poza tym miła, uczuciowa, wrażliwa, nieśmiała.
Partner: Szuka
Rodzina: Tych ciołków nie szuka.
Opiekun: Natix_2001 2
Wiek: 2,5 roku
Płeć: Samica
Stanowisko: Uzdrowicielka
Moce: Teleportacja, telepatia, włada 4 żywiołami, włada czarną i białą magią.
Charakter: Lekko złośliwa, poza tym miła, uczuciowa, wrażliwa, nieśmiała.
Partner: Szuka
Rodzina: Tych ciołków nie szuka.
Opiekun: Natix_2001 2
Od Jaspera
- Zawołam uzdrowicielkę - powiedziałem, Nick zostań przy niej
- Dobra - powiedziałem
(Ayer?)
- Dobra - powiedziałem
(Ayer?)
Od Nicka
- Kocham cię - powiedziałęm i pocałowałem ją
- Na.. Naprawdę?
- Tak, już od samego początku, kiedy Cię zobaczyłem. Emily?
- Tak?
- Zostaniesz moją partnerką?
( Emily? )
- Na.. Naprawdę?
- Tak, już od samego początku, kiedy Cię zobaczyłem. Emily?
- Tak?
- Zostaniesz moją partnerką?
( Emily? )
Od Shanti
- Shanti? - zapytał Hal stając w wejściu do mojej jaskini.
- Hal? - Odpowiedziałam pytająco i wyłoniłam się z ciemności jaskini.
- Cześć!
- Hej! - Przywitałam Hala.
- Nie przeszkadzam? - zapytał Hal.
- Nie.
Podeszłam do przyjaciela i usiadłam przed nim.
- Co się stało?
- Nic… - Odpowiedział niepewnie Hal.
- No, dawaj. - Poprosiłam patrząc mu w oczy.
Hal chciał coś powiedzieć ale nie zdążył, zaatakował go gigantyczny czarny wilk. Po chwili Hal leżał nieprzytomny z krwawiącymi ranami. Przestraszyłam się, byłam zdezorientowana
Wilk skoczył na mnie a ja strzeliła z oczu błyskawicami i podrapałam go mocno. Gdy leżał nieprzytomny tak samo jak Hal podeszłam do przyjaciela i próbowałam go obudzić. To jednak nic nie dawało. W końcu postanowiłam pobiec po Afenne, nową uzdrowicielkę. Nagle zdałam sobie sprawę że już nie mogę i padłam na trawę, ledwo żyłam.
***
Oczami Afenne
***
Poczułam ostre ukucie bólu, dotknęłam łapą głowy i pojawiła się przepowiednia. Zobaczyłam pogrzeb Hala i Shanti oraz czarnego wilka jako przywódcę stada. Potem pojawiła się jaskinia Shanti. Wybiegła, z legowiska i teleportowałam się do jaskini Shanti. Zobaczyłam wielkiego czarnego wilka i leżącego, nieprzytomnego, krwawiącego Hala. Podbiegłam do czarnego wilka i zatopiłam kły w jego szyi. Padł po 2 sekundach. Pośpiesznie znieczuliłam i opatrzyłam Hala. Następnie pobiegłam szukać Shanti. Znalazłam ją niedaleko mojej jaskini. Leżała. Pomyślałam że straciła przytomność, niestety myliłam się. Shanti nie żyła. Teleportowałam się przed jaskinię pary Alfa i zawołałam Bejlę.
< Bejla? >
- Hal? - Odpowiedziałam pytająco i wyłoniłam się z ciemności jaskini.
- Cześć!
- Hej! - Przywitałam Hala.
- Nie przeszkadzam? - zapytał Hal.
- Nie.
Podeszłam do przyjaciela i usiadłam przed nim.
- Co się stało?
- Nic… - Odpowiedział niepewnie Hal.
- No, dawaj. - Poprosiłam patrząc mu w oczy.
Hal chciał coś powiedzieć ale nie zdążył, zaatakował go gigantyczny czarny wilk. Po chwili Hal leżał nieprzytomny z krwawiącymi ranami. Przestraszyłam się, byłam zdezorientowana
Wilk skoczył na mnie a ja strzeliła z oczu błyskawicami i podrapałam go mocno. Gdy leżał nieprzytomny tak samo jak Hal podeszłam do przyjaciela i próbowałam go obudzić. To jednak nic nie dawało. W końcu postanowiłam pobiec po Afenne, nową uzdrowicielkę. Nagle zdałam sobie sprawę że już nie mogę i padłam na trawę, ledwo żyłam.
***
Oczami Afenne
***
Poczułam ostre ukucie bólu, dotknęłam łapą głowy i pojawiła się przepowiednia. Zobaczyłam pogrzeb Hala i Shanti oraz czarnego wilka jako przywódcę stada. Potem pojawiła się jaskinia Shanti. Wybiegła, z legowiska i teleportowałam się do jaskini Shanti. Zobaczyłam wielkiego czarnego wilka i leżącego, nieprzytomnego, krwawiącego Hala. Podbiegłam do czarnego wilka i zatopiłam kły w jego szyi. Padł po 2 sekundach. Pośpiesznie znieczuliłam i opatrzyłam Hala. Następnie pobiegłam szukać Shanti. Znalazłam ją niedaleko mojej jaskini. Leżała. Pomyślałam że straciła przytomność, niestety myliłam się. Shanti nie żyła. Teleportowałam się przed jaskinię pary Alfa i zawołałam Bejlę.
< Bejla? >
Od Edwarda
- Masz rację, pięknie tu. - Uśmiechnąłem się. Wilczyca wskoczyła na jeden z kamieni.
- Łap mnie! - Krzyknęła. Podniosłem się i ruszyłem w dziką pogoń. Wilczycy podwinęła się łapa i przewróciła się na mnie, sturlaliśmy się, gdy się zatrzymaliśmy wybuchnęliśmy śmiechem. Naprawdę świetnie się z nią bawiłem.
<Evangelina?>
- Łap mnie! - Krzyknęła. Podniosłem się i ruszyłem w dziką pogoń. Wilczycy podwinęła się łapa i przewróciła się na mnie, sturlaliśmy się, gdy się zatrzymaliśmy wybuchnęliśmy śmiechem. Naprawdę świetnie się z nią bawiłem.
<Evangelina?>
Od Cordelii
- Chcesz być moją partnerką? - Te słowa brzmiały mi w uszach cały czas.
Był tu od niedawna a od razu dało się go dostrzec. Ale nie sądziłam, że
wybierze mnie. Uśmiechnęłam się.
- Tak, Antique. - I tak to się zaczęło.
Gdy obudziłam się rano mojego grzejnika nie było o bok mnie. Rozglądnęłam się i zobaczyłam, że wilk siedzi przed jaskinią. Wstałam i podeszłam do niego. Uśmiechnął się do mnie.
- Witam śpiochu. - Odwzajemniłam uśmiech i położyłam się obok niego wtulając się w jego sierść.
- Brak twojego grzejnika Cię obudził? - warknęłam zadowolona zgadzając się z jego słowami. Leżeliśmy tak przez chwilę nie odzywając się do siebie. Mogłoby być już tak zawsze.
- Wiesz... - zaczął Antique. No to się zacznie. Proszę państwa szykujemy się na temat "szczeniaki".
- Tak?
- Co ty na to by mieć szczeniaki? Twoje zdanie się nie zmieniło? - Spojrzałam na niego. Wielkie oczy "puppy eyes" wpatrywały się we mnie. Zamknęłam oczy i zastanowiłam się nad tym poważnie. Wstałam uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę wodospadu.
- Chodź.
- Czyli się nie zgadzasz? - Zagaił gdy byliśmy już niedaleko wodospadu. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Pocałowałam go w pysk.
- To znaczy, że się zgadzam. - Uśmiechnął się szeroko i dumnie prowadził mnie do Bali. Niestety dowiedzieliśmy się, że skończył się jej proszek. Gdy mieliśmy wychodzić powiedziała, że ma proszek miłości.
- Działa na takiej samej zasadzie ale... rodzisz pięcioro szczeniąt. - Powiedziała. Trochę się zlękłam. Antique wyszedł gdy go poprosiła o to Balaa. Wyszłam po niego i zapytałam się o zdanie. Odpowiedź jaką usłyszałam była taka jak myślałam. "Nie przeszkadza mi to" Odparł z uśmiechem. No jeszcze zobaczymy jak Ci szczeniaki dadzą w kość!
Wzięłam proszek i go zużyliśmy. Niestety nic się nie stało. Proszek ponoć miał zadziałać od razu. Niestety nic się nie wydarzyło. Poszliśmy więc do jaskini i zasnęliśmy. Przynajmniej ja bo mój luby czatował przy mnie jak przy złocie. Obudziłam się ze strasznym bólem brzucha. Nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero gdy usłyszałam głos Balii która nam gratulowała otworzyłam oczy i zobaczyłam co się dzieje. Na ten widok nawet największy pesymista by się uśmiechnął. Antique opiekował się szczeniakami które do niego podeszły. Razem była ich cała i zdrowa piątka. Dwie dziewczynki i trzech chłopców. Zaczęliśmy się śmiać i nadawać im imiona. Zaczęło się pięknie i mam nadzieję, że tak też będzie.
- Tak, Antique. - I tak to się zaczęło.
Gdy obudziłam się rano mojego grzejnika nie było o bok mnie. Rozglądnęłam się i zobaczyłam, że wilk siedzi przed jaskinią. Wstałam i podeszłam do niego. Uśmiechnął się do mnie.
- Witam śpiochu. - Odwzajemniłam uśmiech i położyłam się obok niego wtulając się w jego sierść.
- Brak twojego grzejnika Cię obudził? - warknęłam zadowolona zgadzając się z jego słowami. Leżeliśmy tak przez chwilę nie odzywając się do siebie. Mogłoby być już tak zawsze.
- Wiesz... - zaczął Antique. No to się zacznie. Proszę państwa szykujemy się na temat "szczeniaki".
- Tak?
- Co ty na to by mieć szczeniaki? Twoje zdanie się nie zmieniło? - Spojrzałam na niego. Wielkie oczy "puppy eyes" wpatrywały się we mnie. Zamknęłam oczy i zastanowiłam się nad tym poważnie. Wstałam uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę wodospadu.
- Chodź.
- Czyli się nie zgadzasz? - Zagaił gdy byliśmy już niedaleko wodospadu. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Pocałowałam go w pysk.
- To znaczy, że się zgadzam. - Uśmiechnął się szeroko i dumnie prowadził mnie do Bali. Niestety dowiedzieliśmy się, że skończył się jej proszek. Gdy mieliśmy wychodzić powiedziała, że ma proszek miłości.
- Działa na takiej samej zasadzie ale... rodzisz pięcioro szczeniąt. - Powiedziała. Trochę się zlękłam. Antique wyszedł gdy go poprosiła o to Balaa. Wyszłam po niego i zapytałam się o zdanie. Odpowiedź jaką usłyszałam była taka jak myślałam. "Nie przeszkadza mi to" Odparł z uśmiechem. No jeszcze zobaczymy jak Ci szczeniaki dadzą w kość!
Wzięłam proszek i go zużyliśmy. Niestety nic się nie stało. Proszek ponoć miał zadziałać od razu. Niestety nic się nie wydarzyło. Poszliśmy więc do jaskini i zasnęliśmy. Przynajmniej ja bo mój luby czatował przy mnie jak przy złocie. Obudziłam się ze strasznym bólem brzucha. Nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero gdy usłyszałam głos Balii która nam gratulowała otworzyłam oczy i zobaczyłam co się dzieje. Na ten widok nawet największy pesymista by się uśmiechnął. Antique opiekował się szczeniakami które do niego podeszły. Razem była ich cała i zdrowa piątka. Dwie dziewczynki i trzech chłopców. Zaczęliśmy się śmiać i nadawać im imiona. Zaczęło się pięknie i mam nadzieję, że tak też będzie.
Imię: Sayona
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Wadera
Stanowisko: Za młoda
Moce: Nieodkryte
Charakter: Miła, spokojna, opanowana, wytrwała, śmieszna
Partner: Za młoda
Rodzina: Mama Cordelia Tata Antique,siostra Elvera bracia Brilho Mefiso i Orion, Ciocia Balaa, Wujek Shogun
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Wadera
Stanowisko: Za młoda
Moce: Nieodkryte
Charakter: Miła, spokojna, opanowana, wytrwała, śmieszna
Partner: Za młoda
Rodzina: Mama Cordelia Tata Antique,siostra Elvera bracia Brilho Mefiso i Orion, Ciocia Balaa, Wujek Shogun
Opiekun: $uzi
Imię: Brilho
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Samiec
Stanowisko: Szczeniak
Moce: Nieodkryte
Charakter: Szalony, zabawny, śmieszny,rozważny
Partner: Za mały
Rodzina: Mama Cordelia Tata Antique,siostry Elvera, Sanoya bracia Mefiso i Orion, Ciocia Balaa, Wujek Shogun
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Samiec
Stanowisko: Szczeniak
Moce: Nieodkryte
Charakter: Szalony, zabawny, śmieszny,rozważny
Partner: Za mały
Rodzina: Mama Cordelia Tata Antique,siostry Elvera, Sanoya bracia Mefiso i Orion, Ciocia Balaa, Wujek Shogun
Opiekun: $uzi
Imię: Elvera
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Wadera
Stanowisko: Za młoda
Moce: Włada żywiołem powietrza, potrafi stworzyć iluzję, włada piorunami, posiada sokole oko
Charakter: Miła, zadziorna, władcza, małomówna, nieśmiała z czasem staje się otwarta
Partner: Za młoda
Rodzina: Matka Cordelia, Ojciec Antique, wujek Shogun, ciocia Balaa, bracia Orion, Mefisto, Brilho i siostra Sayona.
Opiekun: Gilber
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Wadera
Stanowisko: Za młoda
Moce: Włada żywiołem powietrza, potrafi stworzyć iluzję, włada piorunami, posiada sokole oko
Charakter: Miła, zadziorna, władcza, małomówna, nieśmiała z czasem staje się otwarta
Partner: Za młoda
Rodzina: Matka Cordelia, Ojciec Antique, wujek Shogun, ciocia Balaa, bracia Orion, Mefisto, Brilho i siostra Sayona.
Opiekun: Gilber
Imię: Mefisto
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Basior
Stanowisko: Za młody
Moce: Władanie żywiołem ognia, panowanie nad życiem i śmiercią, przywoływanie istot piekielnych, stwarzanie portalów.
Charakter: Arogancki, dumny, władczy, samolubny (do czasu), wredny, odważny,
Partner: Za młody
Rodzina: Matka Cordelia, ojciec Antique, wujek Shogun, ciocia Balaa, siostry Elvera, Sayona, bracia Orion i Brilho
Opiekun: Gilber
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Basior
Stanowisko: Za młody
Moce: Władanie żywiołem ognia, panowanie nad życiem i śmiercią, przywoływanie istot piekielnych, stwarzanie portalów.
Charakter: Arogancki, dumny, władczy, samolubny (do czasu), wredny, odważny,
Partner: Za młody
Rodzina: Matka Cordelia, ojciec Antique, wujek Shogun, ciocia Balaa, siostry Elvera, Sayona, bracia Orion i Brilho
Opiekun: Gilber
Imię: Orion
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Basior
Stanowisko: Za młody
Moce: Zatrzymanie czasu, władanie żywiołem wody, uleczanie rannych, wizje przyszłości, wytworzenie krateru, rozmawianie ze zmarłymi, telepatia
Charakter: Miły, nieśmiały, towarzyski, ustępliwy, odważny, zabawny, honorowy
Partner: za młody
Rodzina: matka Cordelia, ojciec Antigue, wujek Shogun, ciocia Balaa, bracia Mefisto, Brilho, siostry Elvera i Sayona.
Opiekun: Gilber
Wiek: Kilka godzin
Płeć: Basior
Stanowisko: Za młody
Moce: Zatrzymanie czasu, władanie żywiołem wody, uleczanie rannych, wizje przyszłości, wytworzenie krateru, rozmawianie ze zmarłymi, telepatia
Charakter: Miły, nieśmiały, towarzyski, ustępliwy, odważny, zabawny, honorowy
Partner: za młody
Rodzina: matka Cordelia, ojciec Antigue, wujek Shogun, ciocia Balaa, bracia Mefisto, Brilho, siostry Elvera i Sayona.
Opiekun: Gilber
czwartek, 13 grudnia 2012
Ilość wilków i przeprosiny
Już podjęłam decyzję co do ilości wilków. Bardzo przepraszam że zmieniałam Ankietę i że moja decyzja jest inna niż wyniki ankiety. Wiem że to nie za bardzo fer że tak robię, ale uznałam że tak będzie najlepiej. Teraz będzie można mieć max 16 wilków. BARDZO ostrzegam przed rozpędzaniem się z wilkami. Mogłam zostawić poprzednie zasady ale nie lubię się bać że mi zabraknie ilości wilków. Jak się za bardzo rozpędzicie to po pierwsze będziecie mieć dużo opowiadań do dokańczania, a jak będziecie chcieli mieć np szczeniaki a już będziecie mieć za dużo wilków to nie za bardzo będziecie mieli jak jakieś usunąć, bo jedne mają już partnera a inne za bardzo lubicie. Więc proszę kontrolujcie swoją ilość wilków bo ona nie jest nieskończona.
Od Shoguna
Nie mogłem w to uwierzyć. Odzyskałem to co kiedyś utraciłem. Nie powiem
jestem mile zaskoczony takim obrotem tej sprawy. Gdy rano się obudziłem
a Balaa była obok mnie wiedziałem, że dostałem kolejną szansę. Jeny
jaki ja się miękki przez to zrobiłem. No cóż ale tak to już bywa.
Wyszedłem z jaskini by upolować coś na śniadanie. Gdy wróciłem z sarną w
pysku Balaa właśnie się budziła. Rzuciłem zwierzę na ziemię i
podszedłem do wilczycy.
- Witam, śpiąca królewno. - Wilczyca uśmiechnęła się i dała mi buziaka na dzień dobry. Zaczęliśmy jeść. Po posiłku zabrałem ją na spacer. Chciałem być z nią sam ale jak na złość spotkałem siostrę z jej kolegą? Czy ona przypadkiem nie za bardzo się szczerzy przy nim? Żebym nie musiał pogonić mu tyłka. Balaa pierwsza zareagowała i podeszła do nich przywitać się. Jak mus to mus i też podszedłem.
- No cześć. - burknąłem a siostra zaczęła coś gadać z Balą i plotkować chyba o tym, że manier nie znam czy coś. Moją uwagę przykuł ten basior. Dziwnie patrzył się na Balę. Warknąłem zły szczerząc kły i bez słowa zabrałem wilczycę od nich zaciągając ją nad wodospad.
- Co ty wyprawiasz? Stało się coś? - Spojrzałem na nią i położyłem się przy wodzie mocząc przednie łapy. - Shogun! - O co Ci chodzi?
- O to, że nie lubię tego wilka.
- Zazdrosny jesteś?
- Nie. - Wilczyca westchnęła i usiadła kawałek dalej ode mnie. Nie odzywała się. Rozumiem nie odzywać się ale ta cisza mnie denerwowała. To nie jest fajne. Po 30 minutach zrozumiałem, że się obraziła. Głupio mi się zrobiło w końcu to ja zachowałem się jak... jak... debil. Wstałem i przytuliłem wilczycę.
- Przepraszam Cię. Po prostu on się na ciebie tak... patrzył, tak łapczywie. - Wilczyca zaczęła się śmiać, ze mnie? Gdy się uspokoiła spojrzała na mnie.
- To chłopak Cordelii i to na nią się gapił, głupku! - Wilczyca pocałowała mnie a ja odetchnąłem z ulgą.
- Myślałem, że ma chrapkę na ciebie!
- A jednak byłeś zazdrosny! - Odwróciłem wzrok i uśmiechnąłem się przebiegle.
- Wiesz chyba zgłodniałem... - wstałem i spojrzałem na wilczycę.
- Zgadnij na kogo mam właśnie ochotę. - Wilczyca spojrzała na mnie i zaczęła uciekać i śmiać się krzycząc coś bym ją dogonił. A jednak wszystko jest dobrze. Może nawet doczekam się własnych dzieci.
( Balaa ? )
- Witam, śpiąca królewno. - Wilczyca uśmiechnęła się i dała mi buziaka na dzień dobry. Zaczęliśmy jeść. Po posiłku zabrałem ją na spacer. Chciałem być z nią sam ale jak na złość spotkałem siostrę z jej kolegą? Czy ona przypadkiem nie za bardzo się szczerzy przy nim? Żebym nie musiał pogonić mu tyłka. Balaa pierwsza zareagowała i podeszła do nich przywitać się. Jak mus to mus i też podszedłem.
- No cześć. - burknąłem a siostra zaczęła coś gadać z Balą i plotkować chyba o tym, że manier nie znam czy coś. Moją uwagę przykuł ten basior. Dziwnie patrzył się na Balę. Warknąłem zły szczerząc kły i bez słowa zabrałem wilczycę od nich zaciągając ją nad wodospad.
- Co ty wyprawiasz? Stało się coś? - Spojrzałem na nią i położyłem się przy wodzie mocząc przednie łapy. - Shogun! - O co Ci chodzi?
- O to, że nie lubię tego wilka.
- Zazdrosny jesteś?
- Nie. - Wilczyca westchnęła i usiadła kawałek dalej ode mnie. Nie odzywała się. Rozumiem nie odzywać się ale ta cisza mnie denerwowała. To nie jest fajne. Po 30 minutach zrozumiałem, że się obraziła. Głupio mi się zrobiło w końcu to ja zachowałem się jak... jak... debil. Wstałem i przytuliłem wilczycę.
- Przepraszam Cię. Po prostu on się na ciebie tak... patrzył, tak łapczywie. - Wilczyca zaczęła się śmiać, ze mnie? Gdy się uspokoiła spojrzała na mnie.
- To chłopak Cordelii i to na nią się gapił, głupku! - Wilczyca pocałowała mnie a ja odetchnąłem z ulgą.
- Myślałem, że ma chrapkę na ciebie!
- A jednak byłeś zazdrosny! - Odwróciłem wzrok i uśmiechnąłem się przebiegle.
- Wiesz chyba zgłodniałem... - wstałem i spojrzałem na wilczycę.
- Zgadnij na kogo mam właśnie ochotę. - Wilczyca spojrzała na mnie i zaczęła uciekać i śmiać się krzycząc coś bym ją dogonił. A jednak wszystko jest dobrze. Może nawet doczekam się własnych dzieci.
( Balaa ? )
Afenne
Imię: Afenne
Płeć: Samica Wiek: 6 i pół roku Stanowisko: Uzdrowiciel Moce: Czasami niespodziewane przepowiednie, trucizna w kłach, znieczulenie, teleportacja (do miejsc położonych max.10km od niej) Charakter: Romantyczna, pomocna. Partner: Bardzo lubi Hala Rodzina: Urodziła się z chmur Opiekun: MZ660 |
|
Od Emily
- Nick ja ....
Urwałam, bałam się to powiedzieć za bardzo się wstydziłam
- Nick kocham cię
Ukryłam się w krzaki bałam się że mnie odrzuci, jednak Nick mnie odnalazł
- Boje się że mnie odrzucisz
Pocałowałam go, spojrzałam mu w oczy
- Kochasz mnie?
Spytałam
- Emily....
Powiedział i urwał
< Nick >
Urwałam, bałam się to powiedzieć za bardzo się wstydziłam
- Nick kocham cię
Ukryłam się w krzaki bałam się że mnie odrzuci, jednak Nick mnie odnalazł
- Boje się że mnie odrzucisz
Pocałowałam go, spojrzałam mu w oczy
- Kochasz mnie?
Spytałam
- Emily....
Powiedział i urwał
< Nick >
Od Klary
Kiedy rano się obudziłam, zapowiadało się na piękny dzień .. niestety taki nie był
Postanowiłam się przelecieć nad watahą kiedy nagle straciłam orientacje, nie wiedziałam
Co się dzieje i chyba uderzyłam w drzewo , kiedy upadłam na ziemie pomyślałam
,,Oby mnie ktoś znalazł ” i nagle straciłam przytomność .
( Jak ktoś chce to niech dokończy )
Postanowiłam się przelecieć nad watahą kiedy nagle straciłam orientacje, nie wiedziałam
Co się dzieje i chyba uderzyłam w drzewo , kiedy upadłam na ziemie pomyślałam
,,Oby mnie ktoś znalazł ” i nagle straciłam przytomność .
( Jak ktoś chce to niech dokończy )
środa, 12 grudnia 2012
Od Ayer
- A konkretnie? -Zapytał się Jasper.
- Strasznie boli. Nie wiem może złamałam albo skręciłam.
(Jasper?)
- Strasznie boli. Nie wiem może złamałam albo skręciłam.
(Jasper?)
Hal
Imię: Hal
Wiek: 10 ( nieśmiertelny )
Płeć: Samiec
Stanowisko: Wojownik
Moce: Zamiana w widzialnego lub niewidzialnego ducha, przywołanie czarnej mgły, latanie, super szybkość, bardzo ostre pazury i zęby.
Charakter: Miły, dla niektórych wilczyc nadopiekuńczy, pomocny, wierny
Partner: Jest zakochany w Shanti
Rodzina: Uciekł mając 8miesięcy
Opiekun: MZ660
Od Nicka
- Naprawdę? Dzięki
- Proszę - powiedziała
Siedzieliśmy tak przez kilka minut. Zaczęła padać lekki deszcz ze śniegiem. Chciałem wstać i poślizgnąłem się. Upadłem na Emily
- Przepraszam - powiedziałem wstając z niej
- Nic się nie stało - zaśmiała się
- Wiesz co?
- Tak?
- Jesteś...
- Jaka?
- Jesteś piękna - powiedziałem i pocałowałem ją
Ona się uśmiechnęła. Po pocałunku pobiegłem do lasu. Schowałem się za drzewem
- Nick! - wołała Emily - Gdzie jesteś? Nie uciekaj
Wyszedłem zza drzewa. Podszedłem do niej
- Przepraszam - powiedziałem zawstydzony
- Za co?
- Za tamto - powiedziałem patrząc się w ziemie
- Nick ja...
(Emily?)
- Proszę - powiedziała
Siedzieliśmy tak przez kilka minut. Zaczęła padać lekki deszcz ze śniegiem. Chciałem wstać i poślizgnąłem się. Upadłem na Emily
- Przepraszam - powiedziałem wstając z niej
- Nic się nie stało - zaśmiała się
- Wiesz co?
- Tak?
- Jesteś...
- Jaka?
- Jesteś piękna - powiedziałem i pocałowałem ją
Ona się uśmiechnęła. Po pocałunku pobiegłem do lasu. Schowałem się za drzewem
- Nick! - wołała Emily - Gdzie jesteś? Nie uciekaj
Wyszedłem zza drzewa. Podszedłem do niej
- Przepraszam - powiedziałem zawstydzony
- Za co?
- Za tamto - powiedziałem patrząc się w ziemie
- Nick ja...
(Emily?)
Od Jaspera
Biegliśmy, gdy nagle Ayer zawyła. Wróciliśmy się po nią
- Co Ci jest?
- Łapa - powiedziała pokazując na nią
(Ayer?)
- Co Ci jest?
- Łapa - powiedziała pokazując na nią
(Ayer?)
Od Shanti
- Trochę... - Odpowiedziałam
- Pokazać ci je?
- Możesz...
- Co taka smutna jesteś? - Zapytała mnie Luna.
- Nic...
- No powiedz.
- Ok - Odpowiedziałam.
Luna pobiegła do lasu. Popędziłam za nią.
Jak widzisz tu jest las. - Poinformowała mnie Luna.
Dalej poszłyśmy spokojnie. Luna pokazała mi:
- Miejsce zakochanych
- Cały las
- Łąkę
Gdy wróciłyśmy Zapytałam Lunę
- Pokazać ci je?
- Możesz...
- Co taka smutna jesteś? - Zapytała mnie Luna.
- Nic...
- No powiedz.
- Ok - Odpowiedziałam.
Luna pobiegła do lasu. Popędziłam za nią.
Jak widzisz tu jest las. - Poinformowała mnie Luna.
Dalej poszłyśmy spokojnie. Luna pokazała mi:
- Miejsce zakochanych
- Cały las
- Łąkę
Gdy wróciłyśmy Zapytałam Lunę
- Kim jesteś?
- Jak widać wilkiem.
- Chodzi mi o zawód.
- Aa...Jestem Łowcą.
- Ja też! - Ucieszyłam się.
- Yyy...Shanti, muszę iść. Wiesz obowiązki.
- Spoko,rozumiem. - Opowiedziałam trochę smutna.
- Idę,do zobaczenie.
- Pa. - Zakończyłam rozmowę
- Jak widać wilkiem.
- Chodzi mi o zawód.
- Aa...Jestem Łowcą.
- Ja też! - Ucieszyłam się.
- Yyy...Shanti, muszę iść. Wiesz obowiązki.
- Spoko,rozumiem. - Opowiedziałam trochę smutna.
- Idę,do zobaczenie.
- Pa. - Zakończyłam rozmowę
Nowa para
Kaspian i Balaa już nie są parą.
Od Teraz Balaa i Shogun to para!
Życzymy szczęścia - cała wataha ♥
Od Teraz Balaa i Shogun to para!
Życzymy szczęścia - cała wataha ♥
Lufi
Imię: Lufi
Wiek: 2 lata
Płeć: Samica
Stanowisko: Tropicielka
Moce: Niewidzialność, bezszelestne poruszanie się jeśli się skupi, czasami ma przeczuci które się sprawdzają
Charakter: Nieśmiała, miła, mądra, spokojna, kiedy trzeba odważna
Partner: Szuka
Rodzina: Zginęła
Opiekun: pz1zosiaa
Wiek: 2 lata
Płeć: Samica
Stanowisko: Tropicielka
Moce: Niewidzialność, bezszelestne poruszanie się jeśli się skupi, czasami ma przeczuci które się sprawdzają
Charakter: Nieśmiała, miła, mądra, spokojna, kiedy trzeba odważna
Partner: Szuka
Rodzina: Zginęła
Opiekun: pz1zosiaa
Od Ayer
-
Dobra chłopaki, kto pierwszy nad wodospad! Powiedziałam i pobiegłam, a
Jasper i Nick za mną. Jak biegłam to potknęłam się o kamyk.
-Auuuu! - Krzyknęłam z bólu.
<Jasper? Nick?>
-Auuuu! - Krzyknęłam z bólu.
<Jasper? Nick?>
Od Emily
Po namyślę zgodziłam się i poszłam w nieznane mi miejsce
Popatrzałam w górę zobaczyłam zachód słońca, przez cały czas nie mogłam się skupić, nigdy nie byłam w tym miejscu. Popatrzałam na Nicka, bez wahania zapytałam się. - Nick, gdzie jesteśmy nigdy tu nie byłam? Zapytałam się go... Po chwili czekania Nick się odezwał - Ja też nie byłem ale chciałem ci coś pokazać Pokazał mi zachód słońca wyglądający tu dużo piękniej niż we wszystkich innych miejscach - Jaki piękny zachód nie widziałam ładniejszego - Ja też - Nick masz miałam ci to dać, jest dla ciebie Oddaje mu swoje mp3, lekko się rumieni - Do czego służą - No wiesz podobno moja mama była boginią muzyki więc jak sądzę służą do słuchania muzyki <Nick?> |
|
wtorek, 11 grudnia 2012
Od Visty
Obudziliśmy
się równocześnie.
-
Musimy coś wymyślić – powiedziałam
-
Tak – odpowiedział, a ja się zamyśliłam
-
Już wiem! Może wejdziesz na drzewo i zobaczysz w którą stronę
musimy iść?
-
Spróbujmy, ale trudno jest wejść na wysokie drzewo. - odpowiedział
i pobiegliśmy do najbliższego drzewa. Próbowaliśmy długo ale bez
skutku.
-
Jestem głodna
-
Ja też – oboje nic nie jedliśmy od rana więc musieliśmy być
głodni. Próbowaliśmy coś upolować ale jakoś wszystkie zwierzęta
się pochowały. Gdy usiedliśmy zrezygnowani i zmęczeni coś spadło
mi na nos
-
Pada śnieg! - zawołałam
-
Co pada? - zapytał Simon, on chyba jeszcze nie widział śniegu, ja
mam moc śniegu więc dobrze go znam
-
To takie puszyste, to jest z wody i jak dotknie się tego czymś
ciepłym to zamienia się w zwykłą wodę – powiedziałam, a Simon
nagle zaczął się trząść
-
Co ci Jest?
-
Nic, tylko strasznie mi zimno, a tobie nie?
-
Nie. - zdziwiłam się – Ano tak, ja mam moc śniegu i jestem
odporna trochę bardziej niż inni na zimno – przypomniałam sobie
-
A umiesz zatrzymać śnieg?
-
Tego nie, umiem zatrzymać tylko śnieżycę stworzoną przeze mnie –
powiedziałam. Powiało zimnym wiatrem, mnie też zaczęło robić
się zimno
-
Wródźmy najlepiej tam gdzie spaliśmy, tam jest przytulnie –
powiedział Simon
-
Lepiej nie, ale... - wiedziałam że to nie jest najlepszy pomysł –
Ale co możemy zrobić tu jest za zimno – powiedziałam i poszliśmy
do tamtej nory. Chyba zasnęliśmy. W pewnej chwili usłyszałam
jakieś dalekie głosy, ktoś chyba nas wołał, nie wiedziałam czy
to mi się nie przyśniło, ale wyszłam na zewnątrz. Rozpętała
się śnieżyca, już chciałam wracać, gdy zobaczyłam zarys
jakiegoś wilka, pobiegłam w jego stronę, gdy się do niego
zbliżałam coraz wyraźniej słyszałam jego głos:
-
Viiistaaa! Siimooon! Gdzie jesteście?!
-
Balaa! - krzyknęłam uradowana
-
Vista! Gdzie jest Simon?
-
Choć za mną! - zawołałam i pobiegłam w stronę nory, po chwili
Balaa wyjęła z niej przemarzniętego Simona, wzięła nas w pysk i
pobiegła do mojej jaskini w której mama chodziła w kółko
-
MAMA! - zawołałam i pobiegłam w stronę mamy, a ona mnie
przytuliła
-
Znalazłam ich w jakiejś norze. - powiedziała Balaa
-
Bardzo ci dziękuje! Trzeba ich ogrzać – powiedziała mama
*******************************************************************************
Pół
godziny później siedziałam obok mamy i Simona przy ognisku.
Friscket który także został na wypadek gdybyśmy wrócili,
przygotowywał lek rozgrzewający i mówił:
-
Nawet dość odporna na zimno wista jest zmarznięta, a Simon to
całkowicie przemarzł
-
Czemu wyszliście bez pozwolenia? - zapytała mama ale była
szczęśliwa a nie zła
-
Był taki piękny dzień i nie mogłam się powstrzymać
-
Ja też – powiedział Simon – i potem spotkałem Vistę i tak
fajnie się bawiliśmy i nie zauważyliśmy że jesteśmy za daleko –
dokończył
-
Tak – potwierdziłam
-
Już nigdy tak nie róbcie, niedługo wrócą twoi rodzice Simon,
może teraz się prześpicie.
-
Dobrze – odpowiedzieliśmy równocześnie i położyliśmy się
obok siebie. Mimo wszystko już się znaleźliśmy i to była ciekawa
przygoda, myślałam szczęśliwa zasypiając.
Od Ayer
- Nick, kto to jest, że odszedłeś? - Powiedziałam warcząc na wilka.
- To jest Jasper. Mój brat.
Przestałam warczeć i powiedziałam.
- W takim razie przepraszam.
- Nic się nie stało. Sam go prawie nie poznałem. -Powiedział Nick.
-Ja jestem Jasper, a ty?
- Ayer.
<Nick albo Jasper?>
- To jest Jasper. Mój brat.
Przestałam warczeć i powiedziałam.
- W takim razie przepraszam.
- Nic się nie stało. Sam go prawie nie poznałem. -Powiedział Nick.
-Ja jestem Jasper, a ty?
- Ayer.
<Nick albo Jasper?>
Od Nicka
- Na pewno musi ci się jakaś podobać
- Dużo jest takich wilczyc...
- Nie żartuj
- Nie żartuję
Nad rzekę wpadł zdyszany biało zielony wilk. biorąc go za wroga rzuciłem się na niego. Po chwili zrozumiałem że to jest Jasper
- Jasper? - powiedziałem śmiejąc się
- Coś ci się nie podoba? - spytał groźnie
- Nie ależ skąd
- Patrz Ayer, to Jasper
Ayer podeszła ostrożnie. Wkrótce przestała warczeć.
- Sorry nie poznałam Cię - powiedziała
(Ayer?)
- Dużo jest takich wilczyc...
- Nie żartuj
- Nie żartuję
Nad rzekę wpadł zdyszany biało zielony wilk. biorąc go za wroga rzuciłem się na niego. Po chwili zrozumiałem że to jest Jasper
- Jasper? - powiedziałem śmiejąc się
- Coś ci się nie podoba? - spytał groźnie
- Nie ależ skąd
- Patrz Ayer, to Jasper
Ayer podeszła ostrożnie. Wkrótce przestała warczeć.
- Sorry nie poznałam Cię - powiedziała
(Ayer?)
Od Shanti
Patrzyłam na wodospad w wodopoju, rozmyślałam nad moim nowym domem, i zadawałam sobie pytania:
Czy moja nowa wataha mnie zaakceptuje?
Czy to odpowiedni dom dla mnie?
Czy wilki mnie polubią?
Czy będzie mi tu dobrze?
Siedziałam tak
aż zrobiło się ciemno. Niedługo po zapadnięciu zmroku wróciłam do mojej jaskini
gdzie wcześniej ułożyłam sobie z liści i trawy legowisko.
***
Rano byłam wypoczęta,postanowiłam zapoznać się bliżej z jakimś wilkiem.Zobaczyłam Lunę.Podeszłam i zaczęłam rozmowę:
-Cześć,jestem Shanti.
Od Jaspera
Spacerowałem sobie po lesie gdy złapał mnie straszny ból. nie mogłem się poruszyć. Straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem pobiegłem nad rzekę wyglądałem tak:
Nad rzeką ujrzałem Ayer i Nick'a, który rzucił się na mnie biorąc mnie za wroga. Po kilku chwilach zszedł ze mnie. Rozpoznał mnie. Ayer wciąż warczała
(Ayer?)
Nad rzeką ujrzałem Ayer i Nick'a, który rzucił się na mnie biorąc mnie za wroga. Po kilku chwilach zszedł ze mnie. Rozpoznał mnie. Ayer wciąż warczała
(Ayer?)
Od Ayer
- Na pewno przynajmniej jakaś ci się podoba Nick. -Powiedziałam z uśmiechem i dalej patrzyłam w oczy Nick'a.
<Nick?>
<Nick?>
Od Nicka
- Musisz powiedzieć prawdę.
- Jaką? - spytałem
- Jaka wilczyca ci się podoba? -Powiedział i popatrzyła mi w oczy
- No hmm...
- Tak?
- No.. Jeszcze nie myślałem o tym...
- Ale musi być jakaś?
- Nie wiem, nie planowałem jeszcze..
(Ayer?)
- Jaką? - spytałem
- Jaka wilczyca ci się podoba? -Powiedział i popatrzyła mi w oczy
- No hmm...
- Tak?
- No.. Jeszcze nie myślałem o tym...
- Ale musi być jakaś?
- Nie wiem, nie planowałem jeszcze..
(Ayer?)
Shanti
Imię: Shanti
Wiek: 7 i pół
Płeć: Samica
Stanowisko: Łowca
Moce: Niewidzialność, strzelanie błyskawicami z oczu, bardzo ostre pazury i zęby.
Charakter: Lubi być najważniejsza, stara się pomagać i być miła.
Partner: Szuka.
Rodzina: Uciekła gdy miała 1 rok,nigdy więcej jej nie widziała.
Opiekun: MZ660
Wiek: 7 i pół
Płeć: Samica
Stanowisko: Łowca
Moce: Niewidzialność, strzelanie błyskawicami z oczu, bardzo ostre pazury i zęby.
Charakter: Lubi być najważniejsza, stara się pomagać i być miła.
Partner: Szuka.
Rodzina: Uciekła gdy miała 1 rok,nigdy więcej jej nie widziała.
Opiekun: MZ660
Ayer
- Musisz powiedzieć prawdę.
- Jaką?
- Jaka wilczyca ci się podoba? -Powiedziałam i popatrzyłam w oczy Nick'a
<Nick?>
- Jaką?
- Jaka wilczyca ci się podoba? -Powiedziałam i popatrzyłam w oczy Nick'a
<Nick?>
Od Nicka
Siedziałem z Ayer w wodzie.
- Nick?
- Tak
- Ty...Ty..Po...., nic nie ważne
- Ścigamy się? - przerwałem ciszę
- Jasne - uśmiechnęła się
Wyskoczyłem z wody na brzeg i pobiegłem na najbliższą górkę. Ayer była tuż przede mną.
- Wygrałam - krzyknęła
- Ta..
- Jako że wygrałam musisz...
(Ayer?)
- Nick?
- Tak
- Ty...Ty..Po...., nic nie ważne
- Ścigamy się? - przerwałem ciszę
- Jasne - uśmiechnęła się
Wyskoczyłem z wody na brzeg i pobiegłem na najbliższą górkę. Ayer była tuż przede mną.
- Wygrałam - krzyknęła
- Ta..
- Jako że wygrałam musisz...
(Ayer?)
Bella
Imię: Bella
Wiek: 3.5
Płeć: Samica
Stanowisko: Wojowniczka
Moce: Władanie wodą, zwinność, szybkość
Charakter: Miły, uczciwy, szczery, przyjacielski, odważny, inteligenty,
Partner: Podkochuje się w Drago
Rodzina: Nie żyję
Opiekun: laracroft13
Wiek: 3.5
Płeć: Samica
Stanowisko: Wojowniczka
Moce: Władanie wodą, zwinność, szybkość
Charakter: Miły, uczciwy, szczery, przyjacielski, odważny, inteligenty,
Partner: Podkochuje się w Drago
Rodzina: Nie żyję
Opiekun: laracroft13
Od Ayer
Gdy dobiegliśmy nad wodospad zaczęłam:
- Tu jest pięknie...
- Tak.
Usiedliśmy przed wodą, a ja weszłam do wody i ochlapałam Nick'a.
- To było nie fer Ayer! - Powiedział i się zaśmiał.
Ja również się zaśmiałam.
- To teraz ty masz! - Powiedział i ochlapał mnie.
- Nick masz za silną łapę mocno chlapiesz! -Oboje się zaśmialiśmy
Po kilku minutach przestaliśmy się chlapać i powiedziałam:
- Nick
- Hm?
- Ty...Ty...Po...Dobra już nic... -Powiedziałam.
<Nick?>
- Tu jest pięknie...
- Tak.
Usiedliśmy przed wodą, a ja weszłam do wody i ochlapałam Nick'a.
- To było nie fer Ayer! - Powiedział i się zaśmiał.
Ja również się zaśmiałam.
- To teraz ty masz! - Powiedział i ochlapał mnie.
- Nick masz za silną łapę mocno chlapiesz! -Oboje się zaśmialiśmy
Po kilku minutach przestaliśmy się chlapać i powiedziałam:
- Nick
- Hm?
- Ty...Ty...Po...Dobra już nic... -Powiedziałam.
<Nick?>
Od Nicka
- Nie żartuj sobie ze mnie
- Ale ja wcale...
- Idziemy nad wodospad? - przerwałem jej - Przepraszam, dokończ co mówiłaś
- Nie ważne...
Pobiegliśmy nad wodospad.
(Ayer?)
- Ale ja wcale...
- Idziemy nad wodospad? - przerwałem jej - Przepraszam, dokończ co mówiłaś
- Nie ważne...
Pobiegliśmy nad wodospad.
(Ayer?)
poniedziałek, 10 grudnia 2012
Od Ayer
Szybko za Nickiem skoczyłam na jelenia.
- No, ale duży jeleń. -Powiedziałam.
- No.
Gdy skończyliśmy jeść zaczęłam:
- Nick
- Hm?
- Jesteś najmilszym wilkiem, którego kiedykolwiek poznałam. -Powiedziałam z uśmiechem.
- Miło. -Odwzajemnił uśmiech.
- Patrz jaki piękny kwiat. -Powiedział Nick.
- Tak, ale wiesz co jest piękniejsze?
- Co?
- Ty... -Powiedziałam cicho.
<Nick?>
- No, ale duży jeleń. -Powiedziałam.
- No.
Gdy skończyliśmy jeść zaczęłam:
- Nick
- Hm?
- Jesteś najmilszym wilkiem, którego kiedykolwiek poznałam. -Powiedziałam z uśmiechem.
- Miło. -Odwzajemnił uśmiech.
- Patrz jaki piękny kwiat. -Powiedział Nick.
- Tak, ale wiesz co jest piękniejsze?
- Co?
- Ty... -Powiedziałam cicho.
<Nick?>
Od Nicka
Wyszedłem z jaskini. Było bardzo wcześnie. Słońce ledwo wschodziło.
Rozciągnąłem się i ziewnąłem. Byłem strasznie głodny. Postanowiłem coś
upolować. Najpierw poszedłem nad wodospad napić się i wziąć kąpiel.
Udałem się na miejsce. Wziąłem rozbieg i wskoczyłem do wody. Był to dość
zimny prysznic.Wyszedłem na brzeg. Otrzepałem się z wody. Poszedłem do
lasu. Zamieniłem się. Stałem się niewidzialny. Upatrzyłem śniadanie. Był
to duży jeleń. Miał rozłożyste poroże. Zakradłem się z tyłu i
zaatakowałem go. Padł nieruchomy na ziemię. Usłyszałem że ktoś idzie
ścieżką. odszedłem od jelenia i obserwowałem. Była to wilczyca. Na widok
jelenia rozejrzała się i podeszła bliżej. Chwilkę odczekała i zaczęła
jeść. Wpadłem na zabawny pomysł. podszedłem do jelenia i zacząłem nim
ruszać. Emily, bo tak się nazywała przestraszyła się i cofnęła.
Usłyszała mój śmiech i rzuciła się na mnie. Zamieniłem się z powrotem
- Nick ! - powiedziała
- Cześć Emily co tutaj robisz?
- Wybrałam się na polowanie
- Może zjesz ze mną? Sam nie dam rady go zjeść - powiedziałem wskazując na zdobycz
- Chętnie - powiedziała
Zjedliśmy jelenia, zostały tylko kostki i jego piękne poroże.
- Przejdziemy się?
- Chętnie - powiedziała
Poszliśmy wgłąb lasu. Wyszliśmy obok ścieżki prowadzącej do miejsca zakochanych
- Idziemy? - spytałem - Nigdy nie widziałem stąd wschodu słońca
< Emily? >
- Nick ! - powiedziała
- Cześć Emily co tutaj robisz?
- Wybrałam się na polowanie
- Może zjesz ze mną? Sam nie dam rady go zjeść - powiedziałem wskazując na zdobycz
- Chętnie - powiedziała
Zjedliśmy jelenia, zostały tylko kostki i jego piękne poroże.
- Przejdziemy się?
- Chętnie - powiedziała
Poszliśmy wgłąb lasu. Wyszliśmy obok ścieżki prowadzącej do miejsca zakochanych
- Idziemy? - spytałem - Nigdy nie widziałem stąd wschodu słońca
< Emily? >
Od Nicka
- Może zapolujemy, strasznie jestem głodny
- Dobra to co ? Łowimy ryby czy jelenia?
- Zdecydowanie jelenia
Poszliśmy do lasu. Po chwili upatrzyłem wielkiego jelenia. Podkradłem się jak najbliżej by go nie wypłoszyć. Przygotowałem się i skoczyłem na niego powalając go.
< Ayer? >
- Dobra to co ? Łowimy ryby czy jelenia?
- Zdecydowanie jelenia
Poszliśmy do lasu. Po chwili upatrzyłem wielkiego jelenia. Podkradłem się jak najbliżej by go nie wypłoszyć. Przygotowałem się i skoczyłem na niego powalając go.
< Ayer? >
Drago
Imię: Drago
Wiek: 4 nieśmiertelny Płeć: Samiec Stanowisko: Wojownik Moce: Włada nad wszystkimi żywiołami, włada nad wszystkimi smokami i zwierzętami, niewidzialność, uodporniony na ataki, wilkołak Charakter: Miły, romantyczny, zabawny, odważny, silny Partner: Szuka Rodzina: Niema zginęła Opiekun: Drago007 |
|
Kira
Imię: Kira
Wiek: 4 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko: Łowczyni
Moce: Super szybkość, teleportacja, niewidzialność
Charakter: Miły, szczery, inteligenty, odważny, uczciwy
Partner: Podkochuje się w Angelu
Rodzina: Nie żyje
Opiekun: laracroft13
Wiek: 4 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko: Łowczyni
Moce: Super szybkość, teleportacja, niewidzialność
Charakter: Miły, szczery, inteligenty, odważny, uczciwy
Partner: Podkochuje się w Angelu
Rodzina: Nie żyje
Opiekun: laracroft13
niedziela, 9 grudnia 2012
Od Ayer
- Nick czekaj.
- No co?
- Może jutro tez się spotkamy?
- Dobra. To do jutra.
- Do jutra.
*****Następny dzień******
Wstałam i poszłam szukać Nicka. W końcu go znalazłam i powiedziałam:
- Cześć Nick.
- Cześć.
- To co dzisiaj porobimy? - Powiedziałam z uśmiechem.
< Nick? >
- No co?
- Może jutro tez się spotkamy?
- Dobra. To do jutra.
- Do jutra.
*****Następny dzień******
Wstałam i poszłam szukać Nicka. W końcu go znalazłam i powiedziałam:
- Cześć Nick.
- Cześć.
- To co dzisiaj porobimy? - Powiedziałam z uśmiechem.
< Nick? >
Kasana
Imię: Kasana
Wiek: Ojć...za dużo
Płeć: Wadera
Stanowisko: Wojowniczka
Moce: Włada żywiołami ziemią ogniem wodą i powietrzem,oraz umie wzywać zmarłych
Charakter: Waleczna, mądra, spokojna, groźna, odważna, tajemnicza
Partner: Brak ( podkochuje się w W Devil'u )
Rodzina: Hmh..nie obchodzi ją,szuka tylko swojego zaginionego brata
Opiekun: $uzi
Wiek: Ojć...za dużo
Płeć: Wadera
Stanowisko: Wojowniczka
Moce: Włada żywiołami ziemią ogniem wodą i powietrzem,oraz umie wzywać zmarłych
Charakter: Waleczna, mądra, spokojna, groźna, odważna, tajemnicza
Partner: Brak ( podkochuje się w W Devil'u )
Rodzina: Hmh..nie obchodzi ją,szuka tylko swojego zaginionego brata
Opiekun: $uzi
Od Nicka
- Nic, tak tylko pytam
- Aha - Oprowadzić Cię? - spytałem - Pokażesz mi wodospad? - Jasne Poszliśmy nad wodospad. Robiło się już ciemno. - Wracamy? - spytała - OK Wróciliśmy pod jaskinie. Musiałem jeszcze coś upolować na kolację, bo Jasper polował dziś rano. < Ayer? > |
|
Ob Bejli
Siedziałam
sobie w jaskini kiedy nagle Naxi wrzasnął i wskoczył za mnie.
-
Naxi co się stało? - zapytałam zdziwiona
-
C-c-c-coś złapało mnie za ogon! - wyjąkał trzęsąc się Naxi
-
Ale tu nic nie ma... albo – powiedziałam i rzuciłam się w stronę
gdzie dostrzegłam jakiś ruch. Poczułam coś pod łapami, więc
zaczęłam to atakować. Po chwili to coś skuliło się i
uwidzialniło się, to był...
-
Nick?!
-
Cześć Bejla
-
Co ty wyprawiasz, wzięłam cie za wroga?!
-
Nic, bawię się.
-
Nie rób tak więcej, bo cię przez przypadek zabiję – zaśmiałam
się, a Nick poszedł do swojej jaskini. A ja położyłam się i
wróciłam do moich myśli
Od Simona
Trząsłem się ze strachu.
- T..trzeba coś zrobić..
- Tak... a..ale co?
- Patrz tam jest jakaś norka, możemy się w niej przespać
Pokiwała głową. Weszliśmy do norki, było tam całkiem przytulnie.
- Rano trzeba będzie poszukać drogi powrotnej do watahy
-No... - powiedziała tylko to i usnęła
Sam szybko zasnąłem. Nasza wspólna zabawa mnie wykończyła.
< Vista wyratuj nas z opresji >
- T..trzeba coś zrobić..
- Tak... a..ale co?
- Patrz tam jest jakaś norka, możemy się w niej przespać
Pokiwała głową. Weszliśmy do norki, było tam całkiem przytulnie.
- Rano trzeba będzie poszukać drogi powrotnej do watahy
-No... - powiedziała tylko to i usnęła
Sam szybko zasnąłem. Nasza wspólna zabawa mnie wykończyła.
< Vista wyratuj nas z opresji >
Od Bali
- Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - uśmiechnęłam się i dalej rozmyślałam.
- Nad czym to ja skończyłam?...aa...
"Obserwował swój świat. Była to trzecia zima w życiu Shogun'a, jego trzecia długa noc. Półmrok wieszczący jej nadejście, napawał go dziwnym niepokojem. W niczym nie przypominał zmierzchu dalej na południu: stwarzał obszerną, szarą, chaotyczną pustkę, poprzez którą wzrok biegł w nieskończoność lecz nie widział nic. Ziemia i powietrze, morze i równina stapiały się w jedno. Brakło chmur, nieba, linii horyzontu, księżyca, słonca, gwiazd.To było znacznie gorsze niż prawdziwa noc. Później nieco ziemia wyłonił się z chaosu i każdemu ruchowi Shogun'a pocznie towarzyszyć jego cień. Na razie jednak świat przypominał czarną studnię wypełnioną dźwiękami których nigdy nie lubił, a które czasem budziły w nim wielką tęsknotę i dziwne poczucie osamotnienia..Brakło wiatru mimo to w podniebnym, burym kłębowisku polatywały szepty i jęki, ścigane nieustannym ujadaniem białych lisów.Tych lisów Shogun nienawidził. Nienawidził ponad wszystko inne. W nerwowym ujadaniu udzielały mu coś z własnego bolesnego szaleństwa. Najchętniej rozdarłby je na strzępy. Gorąco pragną zdławić ich głosy raz na zawsze i oswobodzić od nich ziemię. Lecz były dziwnie lotne i trudne do schwytania. Z doświadczenia przekonał się o tym. Siedząc na lodowym postumencie zmarszczył warki obnażając mlecznobiałe kły. Warczenie wezbrało mu w gardle i z wolna wstał. Był wspaniałym okazem dzikiej bestii. Wątpliwie, czy pomiędzy Keewatin i Wielkim Niedźwiedziem tuzin wilków mógłby mu wzrostem dorównać. Pełnych lat piętnaście przodkowie Shogun'a to były wilki - zgłodniałe bestie, żądne krwi i łupu, Na wielkim Białym Barren*.
Gdy mknęły równiną grzbiety ich i łapy tylko osiadły nisko, kity im się w śniegu wlekły. Ślepia miały wąsko osadzone.
Shogun stojąc na lodowym pagórku, na wilczy sposób szczerzył długie kły. Shogun odpowiedział na zew w ten sam sposób w jaki odpowiedział nań poprzedni.Na ślepo,bez widocznej przyczyny, nic nie. rozumiejąc, doznając tylko wielkiej tęsknoty za światłem zstąpił z lodowego urwiska morzu. Morzem był przesmyk Bathurst. Jak zatoka Koronacyjna stanowi część oceanu arktycznego"
Przerwałam myślenie bo zobaczyłam JEGO!
Uciekłam do Lasu,tam spotkałam Cordelię z wrażeni wpadłam do Bagna a ona mnie wyciągnęła.
Śmiałyśmy się
Przeteleportował się tam Kaspian:
- Nie chce z tobą być Balaa, zawiodłem się na tobie.. - po tych słowach znikną...
- C..c..c..c...co za debil! - powiedziała Cordelia - Nie płacz Balaa... - przytuliła mnie
Zabrakło mi słów w tamtej chwili.
Poszłyśmy dwie do mojej jaskini
- To moja wina - powiedziałam zapłakana - Gdyby wtedy on mnie nie zmusił to by się nie stało...
- Ale kto i kiedy?! - wypytywała Cordelia
- Kiedyś zabawiłam się z...Shogunem...zmusił mnie, zaczarował...
- SHOGUNEM!?,moim bratem!? -Cordelia wytrzeszczyła oczy była wściekła na Shogun'a
Cordelia pobiegła do Kaspiana a ja zostałam w jaskini.
- Kaspian ty idioto! - słyszałam rozmowę Kaspiana z Cordelią
- Ale co?! To że mnie zdradziła to moja wina?! - warkną
Pobiegł do lasu, ja zostałam w jaskini
K.- Hejka... - powiedział Kaspian gdy zobaczył Shoguna, nie wiedział ze to z nim Balaa się "Zabawiła"
- Hejka.
- Co? ...brachu wykorzystała cię?
K.- Jak widać tak - odpowiedział Kaspian
- I tak marnie całowała,Tzn tak słyszałem...
K.- To nic, mam na oku Cordelię... - uśmiechną się do Shogun'a
- O hola,hola panie nie przeginaj! To że ja zabawiłem się z Balą dawno temu to nie znaczy ze odpuszczę ci moja siostrę! Od niej dwa kroki z daleka!
K.- Że co? - powiedział podejrzliwie Kaspian - Zabawiłeś się z Balą!?
rzucił się na niego
Ja znowu byłam w jaskini
- Jak się czujesz? - zapytała Cordelia
- Mam mieszane uczucia - usłyszałam bójkę wiec szybko pobiegłam znowu do lasu z Cordelią.
Zobaczyłyśmy bójkę Kaspian'a z Shogun'em
- Stać! - wykrzyknęłam a dwa wilki zanieróchomiały
- Ja z nim to załatwię - podeszłam do Shogun'a
rzuciłam się na niego, ale on mnie odepchną i uderzył w pysk
- Aż do takiego poziomu się nie zniżę - powiedział po czym uciekł w głąb lasu
Wróciliśmy we trójkę do jaskini
Była noc
Postanowiłam pójść nad wodopój.
Z krzaków znowu wyłonił się ON:
- Siadaj - powiedział - nie chce mi się bawić w niegrzecznego wilka
Zrobiłam co kazał
On westchnął
- Nad czym to ja skończyłam?...aa...
"Obserwował swój świat. Była to trzecia zima w życiu Shogun'a, jego trzecia długa noc. Półmrok wieszczący jej nadejście, napawał go dziwnym niepokojem. W niczym nie przypominał zmierzchu dalej na południu: stwarzał obszerną, szarą, chaotyczną pustkę, poprzez którą wzrok biegł w nieskończoność lecz nie widział nic. Ziemia i powietrze, morze i równina stapiały się w jedno. Brakło chmur, nieba, linii horyzontu, księżyca, słonca, gwiazd.To było znacznie gorsze niż prawdziwa noc. Później nieco ziemia wyłonił się z chaosu i każdemu ruchowi Shogun'a pocznie towarzyszyć jego cień. Na razie jednak świat przypominał czarną studnię wypełnioną dźwiękami których nigdy nie lubił, a które czasem budziły w nim wielką tęsknotę i dziwne poczucie osamotnienia..Brakło wiatru mimo to w podniebnym, burym kłębowisku polatywały szepty i jęki, ścigane nieustannym ujadaniem białych lisów.Tych lisów Shogun nienawidził. Nienawidził ponad wszystko inne. W nerwowym ujadaniu udzielały mu coś z własnego bolesnego szaleństwa. Najchętniej rozdarłby je na strzępy. Gorąco pragną zdławić ich głosy raz na zawsze i oswobodzić od nich ziemię. Lecz były dziwnie lotne i trudne do schwytania. Z doświadczenia przekonał się o tym. Siedząc na lodowym postumencie zmarszczył warki obnażając mlecznobiałe kły. Warczenie wezbrało mu w gardle i z wolna wstał. Był wspaniałym okazem dzikiej bestii. Wątpliwie, czy pomiędzy Keewatin i Wielkim Niedźwiedziem tuzin wilków mógłby mu wzrostem dorównać. Pełnych lat piętnaście przodkowie Shogun'a to były wilki - zgłodniałe bestie, żądne krwi i łupu, Na wielkim Białym Barren*.
Gdy mknęły równiną grzbiety ich i łapy tylko osiadły nisko, kity im się w śniegu wlekły. Ślepia miały wąsko osadzone.
Shogun stojąc na lodowym pagórku, na wilczy sposób szczerzył długie kły. Shogun odpowiedział na zew w ten sam sposób w jaki odpowiedział nań poprzedni.Na ślepo,bez widocznej przyczyny, nic nie. rozumiejąc, doznając tylko wielkiej tęsknoty za światłem zstąpił z lodowego urwiska morzu. Morzem był przesmyk Bathurst. Jak zatoka Koronacyjna stanowi część oceanu arktycznego"
Przerwałam myślenie bo zobaczyłam JEGO!
Uciekłam do Lasu,tam spotkałam Cordelię z wrażeni wpadłam do Bagna a ona mnie wyciągnęła.
Śmiałyśmy się
Przeteleportował się tam Kaspian:
- Nie chce z tobą być Balaa, zawiodłem się na tobie.. - po tych słowach znikną...
- C..c..c..c...co za debil! - powiedziała Cordelia - Nie płacz Balaa... - przytuliła mnie
Zabrakło mi słów w tamtej chwili.
Poszłyśmy dwie do mojej jaskini
- To moja wina - powiedziałam zapłakana - Gdyby wtedy on mnie nie zmusił to by się nie stało...
- Ale kto i kiedy?! - wypytywała Cordelia
- Kiedyś zabawiłam się z...Shogunem...zmusił mnie, zaczarował...
- SHOGUNEM!?,moim bratem!? -Cordelia wytrzeszczyła oczy była wściekła na Shogun'a
Cordelia pobiegła do Kaspiana a ja zostałam w jaskini.
- Kaspian ty idioto! - słyszałam rozmowę Kaspiana z Cordelią
- Ale co?! To że mnie zdradziła to moja wina?! - warkną
Pobiegł do lasu, ja zostałam w jaskini
K.- Hejka... - powiedział Kaspian gdy zobaczył Shoguna, nie wiedział ze to z nim Balaa się "Zabawiła"
- Hejka.
- Co? ...brachu wykorzystała cię?
K.- Jak widać tak - odpowiedział Kaspian
- I tak marnie całowała,Tzn tak słyszałem...
K.- To nic, mam na oku Cordelię... - uśmiechną się do Shogun'a
- O hola,hola panie nie przeginaj! To że ja zabawiłem się z Balą dawno temu to nie znaczy ze odpuszczę ci moja siostrę! Od niej dwa kroki z daleka!
K.- Że co? - powiedział podejrzliwie Kaspian - Zabawiłeś się z Balą!?
rzucił się na niego
Ja znowu byłam w jaskini
- Jak się czujesz? - zapytała Cordelia
- Mam mieszane uczucia - usłyszałam bójkę wiec szybko pobiegłam znowu do lasu z Cordelią.
Zobaczyłyśmy bójkę Kaspian'a z Shogun'em
- Stać! - wykrzyknęłam a dwa wilki zanieróchomiały
- Ja z nim to załatwię - podeszłam do Shogun'a
rzuciłam się na niego, ale on mnie odepchną i uderzył w pysk
- Aż do takiego poziomu się nie zniżę - powiedział po czym uciekł w głąb lasu
Wróciliśmy we trójkę do jaskini
Była noc
Postanowiłam pójść nad wodopój.
Z krzaków znowu wyłonił się ON:
- Siadaj - powiedział - nie chce mi się bawić w niegrzecznego wilka
Zrobiłam co kazał
On westchnął
- Czy on na prawdę ci się podoba? - zawył cicho
- Czy ja ci się podobam? - zapytałam podejrzliwie
- A jeśli powiem ze tak?
- Będzie mi bardzo miło - uśmiechnęłam się
- A więc tak...dalej mi się podobasz...
- Ty mi też... - pocałowałam go lekko w pysk a on się zarumienił
Przybiegł Kaspian
- Nic ci nie jest? - zawarczał na Shogun'a
- Nic - uśmiechnęłam się...
- Wiesz...- powiedziałam.
- Shogun mi się podoba i to z nim chcę być...
Kaspian popatrzył na mnie z przekrzywionym pyskiem
- Czy ja ci się podobam? - zapytałam podejrzliwie
- A jeśli powiem ze tak?
- Będzie mi bardzo miło - uśmiechnęłam się
- A więc tak...dalej mi się podobasz...
- Ty mi też... - pocałowałam go lekko w pysk a on się zarumienił
Przybiegł Kaspian
- Nic ci nie jest? - zawarczał na Shogun'a
- Nic - uśmiechnęłam się...
- Wiesz...- powiedziałam.
- Shogun mi się podoba i to z nim chcę być...
Kaspian popatrzył na mnie z przekrzywionym pyskiem
- Wiesz...mi też podoba się inna wilczyca...
- A więc postanowione? - zapytałam
- Tak -odpowiedział Kaspian
Kaspian odszedł a ja jeszcze raz przy pełni Ksieżyca pocałowałam Shogun'a
< Shogun dokończ >
- A więc postanowione? - zapytałam
- Tak -odpowiedział Kaspian
Kaspian odszedł a ja jeszcze raz przy pełni Ksieżyca pocałowałam Shogun'a
< Shogun dokończ >
Subskrybuj:
Posty (Atom)