Szedłem sobie lasem w zimowy dzien. Wszystko było pięknie białe. Było dość rano i mogłem nacieszyć się spokojem i ciszą. Słonce świeciło jak w
lecie. Gdyby nie zimny wiatr było by nawet ciepło. Postanowiłem pójść
na miejsce zakochanych. Pod drzewem siedziała tam Mona. Zakochałem się. Podeszła do mnie i powiedziała:
<Mona?>