czwartek, 28 lutego 2013

Od Picallo


Byliśmy już na granicy gór.
- To już nie daleko. - powiedział Claus.
- Aha... To, w którą stronę teraz?
- Jak dobrze pamiętam z tego co mi mówił dziadek to...na zachód!
- Jesteś pewien?
- Chyba tak.
- A mówiłeś, że kiedy nad nim lata, woda jest zamarznięta, więc ja myślę, że na północ.
- A No może... - nie dokończył bo ja już ruszyłem i tylko krzyknąłem.
- Claus! Pośpiesz się!

Wreszcie weszliśmy do lasu. Był on ciemny i ponury, a Claus gapił się na powykręcane konary drzew z rozdziawionym paskiem. Mijaliśmy polanki gdzie nigdzie oświetlone lekkimi promieniami wieczornego słońca, krzaki, w których czaiły się błyszczące oczy, drzewa, których gałęzie tak gęsto pokryte były nietoperzami, że można było je pomylić z liśćmi. Nagle las URL się gwałtownie i wyszliśmy na polanę. Na środku niej był zamarznięty staw nad, którym unosił się duch potężnego wilka odwrócony do nas tyłem. Szybko schowałem się w krzakach i Clausa też ciągnąłem na duł.
- Spory jest. - powiedziałem.
- No...mówię ci, nie dasz z nim sobie rady.
- Czekaj... - przyjrzałem się duchowi uważniej - Czy on ma 2 sztylety?
- Tak.
- Fajnie. - w tym momencie wyszedłem z krzaków. Duch od razu się obrócił. Z przodu wyglądał gorzej: miał płomienne oczy i mnóstwo ran...ale jakichś innych ran, zaraz...to nie były rany tylko...dziury!? Podszedłem do niego.
- Witaj. Czy pozwolisz mi się wykąpać w tym jeziorze, którego tak mężowie strzeżesz o duchu? - zapytałem najpierw grzecznie żeby wzbudzić niepewność. Kątem oka jednak zobaczyłem jak siedzący za krzakami Claus puknął się w czoło łapą na znak: "Co to ma być?!".
Duch warknął tylko i ruszył na mnie. Ja skoczyłem szybko do góry i teleportowałem się za niego. Szybko wyciągnąłem mu jeden sztylet i kiedy się obrócił spróbowałem go w niego wbić. Ale sztylet przeleciał go na wylot, a kiedy go wyciągnąłem nie zostawił ani śladu.
- O nie. - szepnąłem. Duch uśmiechnął się chytrze i przewalił mnie na plecy aż jęknąłem. Podniosłem się powoli ale on wymierzył we mnie sztyletem. Szybko się obróciłem na brzuch, potem znowu na plecy i tak kilka razy unikałem ciosów aż wreszcie zdołałem się podnieść. Z całej siły naparłem na niego. Łapy mi nie przeleciały tylko popchnąłem go na stertę kamieni. Tuż obok niej rosło kilka zupełnie białych kwiatów. Kiedy duch się o nie oparł jedną ręką ona popękała i zrobiły się w niej takie dziury jak miał na całym ciele tylko, że większe.
"Więc to jest jego słaby punkt!" - pomyślałem i zerwałam ich kilka.
- Odsuń się! Nie przeszkadzaj mi, albo pozwól mi cię zabić! - krzyknąłem celując w niego bukietem. Duch bez namysłu ruszył na mnie z wyciągniętym sztyletem. Ja się schyliłem, a on został mocno poraniony w brzuch. Potem jeszcze go zacząłem obsypywać tymi cudownymi kwiatami. W końcu wrzasnął i rozpłynął się cały. Z uśmiechem obróciłem się do Clausa.
- Hura! Udało nam się! - krzyknął.
- Mi się udało.
- Pic co ty masz na uchu? - zapytał z przerażeniem.
- Co? Ja? - chwyciłem się łapą za ucho. Kiedy ją spuściłem zobaczyłem, że cała jest we krwi. - Oj, to pewnie jak na mnie pędził z tym swoim sztylecikiem. A co tam, uzdrowiciele mi opatrzą. Czekaj. - wskoczyłem do wody. Kiedy z niej wyszedłem przyszedł mi do głowy jeszcze jeden pomysł i zapytałem. - Claus? Masz jakiś pojemnik?
- No nie wiem, ale czekaj mogę ci dać tą fiolkę. - zdjął z szyi małą buteleczkę na łańcuszku.

W watasze powiedziałem o tym Alfom i na dowód pokazałam im buteleczkę z tą wodą. Potem poszliśmy do mojej groty.
- Cześć Renee! - krzyknąłem i pocałowałem ją.
- Madam. Jestem Claus. - powiedział uprzejmie Claus i ucałował jej łapę, a my roześmialiśmy się.
- No i jak? Udało się? Martwiłam się o ciebie. Opowiadaj i kto to jest? Tu wskazała na Clausa.
- Udało się i to jak. - tu pokazałam jej buteleczkę. - Zaraz wszystko ci odpowiem, a Claus to od tej pory mój najlepszy przyjaciel. Spotkałem go w górach.
- Właśnie Picallo muszę ci coś powiedzieć tak na osobności. - poszliśmy do innej komory jaskini. - Wiesz ja...jestem w ciąży.
- No to doskonale!
Wyszliśmy zpowrotem do tamtej komory gdzie czekał mój przyjaciel.

< Renee?>