Biegłam przez las. Umówiłam się z moją siostrą
Renee na małe spotkanko w lesie. Bardzo lubiłam spotykać się z Renee,
była ona zresztą moją jedyną rodziną. Zimne i chłodne powietrze
szczypało mnie w nos. Nagle zza krzaka wybiegła jakaś nie znana mi
wilczyca o czerwonym futrze i czarnych łapach. Nie miałam czasu by zahamować i zderzyłam się z nie znajomą. Przekoziołkowałam parę
metrów i stęknęłam cicho, gdy zatrzymałam się na kamieniu. - Patrz
gdzie leziesz! - fuknęła na mnie.
- To ty mi wybiegłaś na drogę! -
warknęłam podnosząc się obolała z ziemi. Nie znajoma wyszczerzyła
na mnie kły i zaczęła warczeć, więc ja zrobiłam to samo. Stałyśmy tak na
przeciw siebie, kiedy wreszcie wilczyca odwróciła się do mnie plecami i
rzuciła przez ramię.
- Z takimi jak ty nie ma co wszczynać bójki. - I pobiegła w swoją stronę. Nie wiedziałam czy potraktować to jako
obelgę czy komplement, ale nie przejmowałam się tym, pobiegłam dalej na
spotkanie z Renee.
< Renee dokończ >