Popatrzyłem
na nią ze zdziwieniem. W końcu nie tak często ktoś spada na
ciebie z drzewa. Po chwili znów odwróciła głowę w moją stronę.
I wtedy popatrzyłem w jej oczy. Były takie piękne. Patrzyłem i
patrzyłem, aż nagle powiedziała z zaniepokojeniem:
-
Wszystko dobrze?
-
A.. tak – powiedziałem wyrywając się z tego jakiegoś zaćmienia.
- Jak się nazywasz?
-
Ariel.
-
A ja Naxi. Co robiłaś na drzewie?
-
Naczepiłam skrzydłami o gałąź i zaczęłam spadać.
-
Aha, ja już muszę iść, jak by co to moja jaskini jest obok takich
szaro-czarnych kamieni.
-
Dobrze. To cześć! - powiedziała odleciała
-
Cześć! - odpowiedziałem, chociaż pewnie tego już nie słyszała.
Później ruszyłem w stronę mojej jaskini. Kilka razy wszedłem w
jakieś krzaki. „Co się dzieje?” - myślałem - „Zazwyczaj aż
tak się nie zamyślam. I co mi się stało jak na nią patrzyłem że
nie mogłem oderwać od niej oczu? Coś dziwnego się ze mną dzieje”