piątek, 21 czerwca 2013

Od Ariel

Na następny dzień, obudziłam się. Skrzydło już miałam zagojone, mogłam bez przeszkód wzbić się w powietrze, no prawie bez przeszkód. Spojrzałam na Vezina, który jeszcze spał. Pomyślałam iż zostawię go tutaj, a sama odlecę. Ach, gdybym była starsza niż prahato najmłodsza nastolatka, za pewne by się udało! Ale Vezin nie był dla mnie najzwyklejszym wężem. Po krótkiej chwili namysłu, postanowiłam go obudzić. Trąciłam go pyszczkiem. Ten ockną się.
- Vezin posłuchaj, jak chcesz ze mną iść...
Przez chwilę patrzył na mnie, jakby trochę zagubiony we własnych myślach. Jednak po chwili rzekł:
- Ja mogę iść, a co mi tam! - Oczy węża były radosne, jakby wiedział, iż dobrze wybrał.