Wieczorem wybrałem się na polowanie. Zapuściłem się dosyć daleko, na tereny które słabo znałem.
Nagle zauważyłem stado saren. Przyczaiłem się w pobliżu i po chwili skoczyłem na największą z nich. Przestraszone zwierze rzuciło się do ucieczki. Z kazdą minutą byłem coraz bliżej. W końcu naprężyłem mięśnie i skoczyłem przegryzając kłami gardło sarny. Po posiłku miałem zamiar wracać, ale zauważyłem w pobliżu stare ruiny. Dawniej musiała być tu piękna budowla, lecz teraz zostały z niej tylko puste ściany. Ostrożnie przemierzałem gruzowisko. Gdy doszedłem na sam środek, zauważyłem znajdujący się tam kamień, oświetlany przez księżyc.
Podszedłem i dotknąłem jego powierzchni.
Nagle poczułem narastające dudnienie. Szybko zabrałem kamień i wybiegłem z ruin. Poczułem silne trzęsienie ziemi. Sklepienie nie wytrzymało - kamienne ściany z hukiem spadały na ziemię. Usłyszałem jak tuż obok mnie coś runęło. Nie obracając się, rzuciłem się w stronę wyjścia. Cudem udało mi się uciec bez żadnych obrażeń. Chwilę odpocząłem i ruszyłem w stronę watahy. |
|