środa, 17 kwietnia 2013

Od Emriv

Taka jest moja przeszłość:
To się zdarzyło gdy miałam niecałe 6 miesięcy roczek. Assuva, mój starszy kuzyn, Helion, mój ojciec i oczywiście ja, wybraliśmy się na Gwiazdę Cherriessa. Była to całkowicie zalesiona gwiazd emanująca zielonym światłem. Szyliśmy już bardzo długo chcąc dotrzeć do Wodopoju Elurii. Nagle światło pojaśniało i zobaczyliśmy Shan. Leciała w dół,ku Ziemi.
- Shan! - krzyknął Helion, który był także jej ojcem.
- O nie... - powiedział zasmucony Ass.
- Nie! Ona wróci,prawda? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Niestety, nie...- odpowiedział mi ojciec.
Zapłakana mimo zmęczenia pobiegłam bardzo szybko do przodu. Gdy się zatrzymałam i obejrzałam do tyłu Helion cały we krwi z poharatanym ciałem wisiał nieżywy na drzewie. Assuva leżał bezwładnie obok drzewa.

http://i6.beon.ru/87/11/1061187/80/31141180/Tsubomi_by_blueshinewolf.jpeg
 

- Ass! - podbiegłam do kuzyna. Assuva dalej leżał nieprzytomny.
Po chwili odpowiedział słabym głosem:
- Ehh..Chyba jeszcze żyję. - Powiedział to z trudem.
- Uciekaj, to smok Typoinestychyii (czyt. Typoinestychii).
- Nie zostawię cię. - powiedziałam i ułożyłam go w bezpiecznej pozycji.
- Em...Chodź tutaj, teleportuje cię na Gwiazdę Boota a stamtąd polecisz na Ziemię, do Shan.
- Ale...No dobrze...A co z tobą?
- Ja teleportuje się za pomocą Liścia na Rfymi i zawiadomię rodzinę a potem udam się na Ziemię. - odpowiedział.
Zacisnęłam oczy i zbliżyłam się do kuzyna. Po chwili oślepiło mnie światło a potem już leciałam ku Ziemi. Nie taki był plan, ale od razu zaczęłam spadać więc użyłam mocy by zacząć spokojnie opadać. Gdy pojawiłam się na terenie tej watahy zobaczyłam rozmawiających po cichu Shan i jakiegoś czarnego wilka. To był Talon. Wczoraj Dołączył do nas Ass, pojawił się na łące podczas pełni Księżyca.