Wstałem dziś wyjątkowo wcześnie. Wyszedłem przed jaskinie i patrzyłem na
wschód słońca. Siedziałem tak sobie, aż wstało kilka innych wilków.
Wtedy spojrzałem na Bejle. Tak słodko spała.
- Może, bym jej zrobił jakąś niespodziankę. - mruknąłem do siebie.
Kiedy Bejla wstała szybko przyniosłem jej coś na śniadanie i poszedłem
na obchód terenu. Zrobiłem to szybko. Później kombinowałem nad
niespodzianką. Skończyłem przed zachodem słońca. Poszedłem szukać Bejli.
Znalazłem ją na łące.
- O Zeus! Dzisiaj cię prawie nie widziałem. - Powiedziała
- Miałem sporo spraw do załatwienia. - odparłem - Bejla pójdziesz gdzieś ze mną.
- Jasne, ale gdzie? - zapytała.
- Niespodzianka - odparłem. Kazałem jej zamknąć oczy.
- Coś ty znowu wymyślił? - pytała. Po jakimś czasie doszliśmy na miejsce.
Pozwoliłem jej otworzyć oczy. Byliśmy w miejscu zakochanych. Słońce
akurat zachodziło.
- Dawno nas tu nie było. - Powiedziała Bejla siadając pod drzewem.
- To dopiero początek. - szepnąłem siadając przy niej. Byliśmy tam dopóki
słońce nie schowało się za horyzontem. Wtedy poszliśmy dalej. Księżyc i
gwiazdy pięknie dziś świeciły. Doszliśmy nad wodospad. Na stercie mchu
położyłem wcześniej dwa zające. Jak to zwykle bywa, jeśli chcę coś
upolować, nigdy mi to nie wychodzi. Zjedliśmy tą naszą kolacyjkę i
mieliśmy wracać do domu, ale miałem dla niej jeszcze jeden prezencik.
Mały wisiorek w kształcie połówki serca. Drugą połówka leżała obok.
- Daj te serduszko osobie którą kochasz, ja zrobię tak samo.- mówiąc to
założyłem jedną połówkę naszyjnika na szyje Bejli. A drugą podałem jej
do łapy
< Bejla dokończ >